Rok poprzedni był dla Chin jednym z najlepszych. ChRL została wreszcie przyjęta do Światowej Organizacji Handlu (WTO), Pekin otrzymał prawo organizacji Igrzysk Olimpijskich w 2008 r., a Szanghaj był miejscem spotkania na szczycie stowarzyszenia APEC (Asia-Pacific Economic Cooperation). Gospodarka Chin, przy wszystkich swoich problemach, imponowała wskaźnikami rozwojowymi (według oficjalnych danych PKB wzrósł o 7-proc.). W tej atmosferze sukcesu ma nastąpić zmiana warty na najwyższych stanowiskach partyjnych i państwowych. Większość kart już rozdano podczas zakulisowych konsultacji w gronie ścisłego kierownictwa. Naród dowie się o wszystkim w stosownym czasie.
Gładka sukcesja władzy ma służyć zapewnieniu trwałości istnienia Komunistycznej Partii Chin. Kolejny raz wraca jednak problem, który nabrzmiewa od lat, a związany jest ze starożytną mądrością konfucjańską; z trzech rzeczy potrzebnych dla istnienia państwa – uzbrojenia, żywności i zaufania – nie może nigdy zabraknąć tego ostatniego, ponieważ bez niego żadna władza się nie ostanie. Tymczasem w Chinach o zaufaniu od lat nie ma już mowy – zastępuje je cyniczna lojalność, wynikająca z zimnej kalkulacji.
Dylematy partii
Do władzy zacznie dochodzić czwarte pokolenie przywódców. Są to ludzie w wieku 45–60 lat, którzy często na własnej skórze doświadczyli koszmaru rewolucji kulturalnej i innych represji politycznych, wynikających z ideologicznych imaginacji, ale potem mieli okazję uczyć się za granicą i poznawać inny system wartości niż feudalno-komunistyczny. W 1980 r. tylko 4 proc. chińskiej kadry partyjnej miało wyższe wykształcenie, dziś ponad 90 proc.
KPCh od lat jest ideologicznie wypalona i nie potrafi zaoferować narodowi żadnego impulsu poza nacjonalistycznymi odwołaniami do honoru i godności narodowej oraz apelami o udział w rozwoju gospodarki, tzn.