Zaginieni ministrowie to postaci wysoko postawione w partyjno-rządowej hierarchii, należące do ścisłej pięcioosobowej Rady Państwa, najwyższego organu władzy wykonawczej.
Na zakończonej w New Delhi dwudniowej konferencji przywódców najważniejszych globalnych potęg dominowały eufemizmy i symboliczne gesty, które jednak zadowoliły wszystkie strony. Najważniejsi gracze i tak swoje interesy załatwiają gdzie indziej.
Noblista Paul Krugman pisze na łamach „New York Timesa”, że błędy w zarządzaniu państwem, prymitywny sektor finansowy i brak osłony socjalnej niszczą od środka chińską gospodarkę. Skutki mogą wpłynąć na cały globalny układ sił.
Putin nie dał się przekonać prezydentowi Turcji do powrotu do umowy zbożowej, za to Moskwa podnosi na nowy poziom relacje z Pjongjangiem. Nawet jeśli nie jest to wciąż sojusz pariasów i znacznie bardziej przypomina sojusz satelitów chińskich, jest szansą zwłaszcza dla Rosji.
Leżąca pod Chabarowskiem 350-kilometrowa wyspa została włączona do obszaru ChRL. Na mapie.
W wypowiedziach liderów starego BRICS dominował triumfalizm, ale większość obserwatorów uznała wyniki szczytu za porażkę.
Chińskie władze zyskały nowy pretekst do antyjapońskiego wzmożenia.
Podczas konferencji w Johannesburgu przywódcy Brazylii, Rosji, Indii, Chin i RPA bez wątpienia ugruntowali pozycję grupy jako znaczącego reprezentanta interesów Globalnego Południa. Ale do pełnej przeciwwagi wobec Zachodu jeszcze im trochę brakuje.
„Tworzymy historię”, stwierdził Joe Biden w Camp David i wyraził nadzieję, że ustalenia przetrwają kolejne prezydentury i rządy. A to wcale nie jest takie pewne.
Po powrocie z wakacji młodych Chińczyków czeka zmiana stylu życia.