Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Pax Americana, wersja Trumpa. Prezydent USA podróżuje po Azji, niesie pokój i robi deale

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump podczas 47. szczytu Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) w Kuala Lumpur w Malezji, 26 października 2025 r. Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump podczas 47. szczytu Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) w Kuala Lumpur w Malezji, 26 października 2025 r. Evelyn Hockstein / Reuters / Forum
Donald Trump objeżdża Azję, by tamtejszym krajom nieść pokój i jeszcze bardziej zawstydzić Norweski Komitet Noblowski, że nie przyznał mu pokojowego Nobla. Trochę jak w dowcipie o ZSRR, który zapowiadał, że będzie walczyć o pokój tak, że kamień na kamieniu nie zostanie.

W przypadku Trumpa Pax Americana dotyczy wojen, które sam wywołał. Konkretnie zaś wojen handlowych, którymi sterroryzował niemal cały świat, nakładając na wszystko, co eksportowane jest do USA, absurdalnie wysokie cła. Rzucił tym na kolana szczególnie kraje południowo-wschodniej Azji, nakładając od 10 proc. w przypadku Singapuru do 40 proc. dla Mjanmy i Laosu.

Dlatego pierwszym przystankiem w azjatyckiej podróży było Kuala Lumpur, gdzie odbywał się właśnie szczyt Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN). Członkowie organizacji gotowi byli ukorzyć się przed władcą świata, byle nie dobijał ich gospodarek. Trump w Kuala Lumpur podpisał umowy handlowe z Malezją i Kambodżą, a także wstępne założenia przyszłych umów z Tajlandią i Wietnamem. Przy okazji pobłogosławił porozumienie o zawieszeniu broni między Tajlandią a Kambodżą, których relacje graniczne przerodziły się ostatnio w militarny konflikt. Może nie zakończył więc kolejnej wojny – jak twierdzi – ale dobre i to.

Szczęśliwcy, którzy dogadali się w sprawach handlowych z Trumpem, uzyskali zwolnienie z ceł na niektóre ze swoich najważniejszych towarów, jak np. olej palmowy, kauczuk i kakao w przypadku Malezji. Przy okazji musieli się zobowiązać, że nie będą reeksportowali do USA towarów chińskich pod własną flagą, co było standardowym trikiem chińskich firm, by obejść amerykańskie cła już w poprzedniej kadencji Trumpa.

Cała czwórka musiała je zaakceptować na poziomie ok. 20 proc., zaś własne cła na import z USA zredukować do zera. A przy okazji zobowiązać się do zakupów amerykańskich produktów rolnych (głównie soi), samolotów oraz

  • Azja Południowo-Wschodnia
  • Chiny
  • cła
  • Donald Trump
  • Japonia
  • wojna handlowa
  • Reklama