Kasa wypłaci
Uchwalone przez Sejm ustawy okołobudżetowe pozwolą państwu nie wydać około 5 mld zł. Z tego 2 mld oszczędza się na cięciu obietnic, czyli przesunięciu o rok wdrożenia III etapu podwyżek dla nauczycieli. Ograniczenia wydatków socjalnych sięgają więc zaledwie 3 mld zł. Ale nikomu niczego się nie zabiera – zmiana przepisów nie dotknie tych, którzy już z nich skorzystali. Zaostrzenie kryteriów przyznawania publicznego wsparcia ma na celu jedynie przyhamowanie lawinowego wzrostu grupy osób korzystających z pomocy państwa, czyli z pieniędzy podatników. Ludzie doskonale zdają sobie sprawę z tego, co się szykuje, czego dowodem tłumy w urzędach pracy, które chcą się „załapać” na stare zasiłki przedemerytalne. Miliony osób bronią się przed biedą, usiłując uciec na garnuszek państwa. Żaden budżet nie byłby w stanie temu sprostać, żadne państwo temu nie podoła. Im bardziej będzie się starało pomagać zasiłkami, nakładając ciężary na gospodarkę, tym mniejsze będą szanse wzrostu gospodarki, a więc i znalezienia pracy.
Społeczeństwo ma wrażenie, że rząd zatrzaskuje kasę przed potrzebującymi, ale w skali ogólnej nie jest ono uzasadnione. Zmiany poszły w tym kierunku, aby pozbawić prawa do publicznego wsparcia rodziny, w których dochód na członka przekracza poziom minimum socjalnego. I jest to założenie słuszne, mimo że ci, którzy już na państwo liczyć nie mogą, też z pewnością nie należą do grona zamożnych. Próba ograniczenia rzeszy osób korzystających z pomocy państwa nie oznacza, że wyda ono mniej pieniędzy. W skali makro o żadnych cięciach wydatków państwa nie ma mowy. Ich poziom wyniesie prawie 184 mld zł, nawet więc po uwzględnieniu inflacji państwo nie wyda w 2002 r. mniej niż w obecnym. Dramatycznie natomiast, mimo wzrostu podatków, pogorszy się stan finansów publicznych.