Archiwum Polityki

Sztuczne burze piaskowe

Na początku był zwykły pisuar. W 1917 r. Marcel Duchamp wysłał go na wystawę, pod pseudonimem R. Mutt. W ten sposób dokonał w sztuce większego przewrotu aniżeli Picasso kubistycznymi „Pannami z Awinionu” czy Malewicz „Białym kwadratem na białym tle”. Dał bowiem sygnał kolejnym pokoleniom artystów, że wszystko, na co tylko wskażą i czym się zainteresują, może być uznane za dzieło sztuki. I trzeba przyznać, że twórcy postanowili z owej możliwości korzystać masowo i bez żadnych ograniczeń. Z przedziwnymi niekiedy efektami.

Użyty przez Duchampa toaletowy sprzęt szybko spowszedniał. W kolejnych dziesięcioleciach artyści zaskakiwali skołowaną publiczność coraz to nowymi pomysłami wykorzystania na potrzeby sztuki tego, co wokół nas. Coraz silniej zacierali różnice między sztuką a zwykłym życiem. Artystycznym obiektem stało się więc morskie wybrzeże przykryte brezentem przez Bułgara Christo czy dwadzieścia sześć przypadkowych stacji benzynowych wytypowanych przez Amerykanina Eda Raucha. Do podręczników historii sztuki trafił Marinus Boezem, który wywoływał sztuczne burze piaskowe, i Chris Burden, który zamykał się na całe dni w niewielkim pudełku. Niedawny zdobywca nagrody Turnera Anglik Martin Creed jest autorem m.in. „dzieła” składającego się ze zgniecionej kulki papieru oraz innego, które tworzą dwa światła migające na przemian na suficie. Ten jednak nie próbuje dorabiać filozofii i uczciwie przyznaje, iż jego twórczość „nie przedstawia niczego szczególnego”.

Obiektami, które napotykał złakniony nowości wzrok widzów, były m.in. sterty zwierzęcych kości, skrzynie z błotem, worki z ryżem, rozsypane marchewki, wiadra z węglem, a nawet kurz. Praktycznie nie ma w otaczającym nas świecie tworzywa (łącznie z powietrzem, światłem czy polem magnetycznym), którego nie wykorzystaliby już w swych dziełach XX-wieczni twórcy. Oto tylko niektóre dziwaczne, śmieszne, a nawet odrażające pomysły, których doświadczyli w minionych dziesięcioleciach bywalcy galerii i muzeów i które są świadectwem, jak daleko współczesnej aktywności artystycznej od tego, co się pod pojęciem sztuki zwykło rozumieć przez wiele stuleci.

Artystyczny biceps

Pomysł, by traktować własne (lub czyjeś) ciało jako element dzieła sztuki, zyskał sobie szczególną popularność w latach sześćdziesiątych.

Polityka 1.2002 (2331) z dnia 05.01.2002; Kultura; s. 52
Reklama