Archiwum Polityki

Japońska Boznańska

Bardzo ciekawie zapowiada się cykl wystaw w krakowskim Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Otóż w kolejnych odsłonach postanowiono przybliżyć zjawisko tzw. japonizmu, czyli przypomnieć dawne czasy, kiedy to polscy twórcy pozostawali pod nieodpartym urokiem sztuki Kraju Kwitnącej Wiśni. A jest do czego sięgać, bowiem mniejszej lub większej fascynacji odległą kulturą ulegali twórcy tej miary co Wyspiański, Wyczółkowski, Weiss, Ruszczyc czy Pankiewicz. Co ciekawe – jak pisał niegdyś Łukasz Kossowski – „na tle europejskiego japonizmu inspiracje w sztuce polskiej są głębsze, bardziej złożone i sięgają samych podstaw twórczych”. Na początek zdecydowano się sięgnąć po malarstwo Olgi Boznańskiej, dzięki czemu doczekaliśmy się małego festiwalu jej sztuki, przypomnę bowiem, iż niedawno była ona bohaterką dużej wystawy w stołecznej Zachęcie. Wybór to nieprzypadkowy, jako że malarka poddawała się urokom Dalekiego Wschodu zarówno w życiu, jak i w swej twórczości. Kolekcjonowała japońskie kimona, parasolki, wachlarze, porcelanę, które później służyły jej jako rekwizyty w kolejnych martwych naturach i portretach. Ale też zbierała japońskie drzeworyty, zapewne analizowała je, a sposób, w jaki konstruowała przestrzeń obrazu, niejednokrotnie nosił ślady wpływu dalekowschodnich mistrzów. Przekonać się o tym będzie można oglądając obrazy artystki wypożyczone z licznych krajowych muzeów, dla których dopełnieniem będą oryginalne japońskie przedmioty codziennego użytku zgromadzone niegdyś z pietyzmem przez największego w naszych dziejach fana japońszczyzny – Feliksa Mangghę Jasieńskiego.

Piotr Sarzyński

Manggha Boznańskiej

, Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej, Kraków.

Polityka 14.2006 (2549) z dnia 08.04.2006; Kultura; s. 67
Reklama