Archiwum Polityki

Tańce ludowe

Jarosław Kalinowski jest w swojej partii coraz bardziej osamotniony w roli sojusznika SLD. Osłabia to jego pozycję zarówno jako wicepremiera, jak i prezesa ugrupowania. A przyjdzie mu jeszcze popierać nowy program rządu Leszka Millera, który jest tyleż ratunkowy, co restrykcyjny. Krytykuje więc swoich partyjnych oponentów, ale i ostrzega premiera, by nie ulegał zanadto Brukseli.

Znacznie twardsze niż dotychczas stanowisko wobec Unii Europejskiej, jakie demonstruje teraz Kalinowski, wynika w dużej mierze z jego sytuacji wewnątrz własnej partii. Chcąc wzmocnić swoją pozycję, nadszarpniętą w ostatnich miesiącach przez politycznych rywali, włączył się do antyunijnej licytacji w PSL. Swoim radykalizmem chce przykryć jeszcze większych radykałów. Daje mu to zapewne większą możliwość kontrolowania nastrojów wśród ludowców, ale stawia jednocześnie w trudnym położeniu wobec kolegów z rządu. Kilka koncepcji, jakie prezes Stronnictwa ostatnio przedstawił, stoi w jawnej sprzeczności z intencjami SLD. Powróciła bowiem sprawa kontrowersyjnego podatku importowego; prezes znowu wspomina o warunkach sprzedaży ziemi cudzoziemcom, kwestionuje wymagane przez Unię tzw. limity produkcji rolnej. Ten balans pomiędzy lojalnością wobec rządu a politycznym, partyjnym interesem staje się coraz bardziej ryzykowny.

Tymczasem niezadowolenie w PSL jest duże, a opozycja wobec prezesa coraz głośniejsza. Ludowcy twierdzą, że aby dostać jakieś przyzwoite stanowisko, trzeba się zapisać do Unii Pracy. W rzeczywistości nie ma znaczącej dysproporcji pomiędzy zdobyczami Unii i PSL. Sojusz nie rozpieszczał nadmiernie koalicjantów: jedno, dwa miejsca w rządzie, kilku sekretarzy i podsekretarzy stanu, paru wicewojewodów, jakiś szef rządowej agencji. Chodzi jednak o to, że PSL przyzwyczaiło się do minionych praktyk z lat 1993–1997, kiedy to SLD dawał ludowcom więcej, niż im się z parlamentarnej arytmetyki należało. Teraz daje mniej – i więcej na razie nie obiecuje.

Klub zbuntowanych

Wobec słabego wyniku wyborczego Kalinowski chciał podreperować kondycję i prestiż PSL, czyniąc z niego partię współrządzącą.

Polityka 9.2002 (2339) z dnia 02.03.2002; kraj; s. 24
Reklama