Rozszyfrujmy te nazwy: sashimi to plasterki ryb, małży lub ośmiornic podawane na surowo z dodatkiem marynowanego imbiru oraz zielonego i ostrego tartego chrzanu; sushi to gotowany, kleisty ryż, ukształtowany w dowolną formę (najczęściej w małe słupki), owinięty w morskie glony nori i ozdobiony surową krewetką lub kawałkiem ryby czy kraba; tempura zaś to kawałki ryb, ostryg lub warzyw maczane w cieście naleśnikowym i na kilka sekund zanurzane we wrzącej oliwie.
Wszystkiego tego można popróbować nie ruszając się za rogatki Warszawy. Restauracje Tsubame, Tokio, Nippon-Kan, Inaba i Shogun już opisaliśmy. Dziś zapraszamy do najmłodszej i najmniejszej z japońskich knajpek w stolicy.
Made in Japan ***
Chłodna róg Żelaznej to do niedawna nie był najlepszy adres. Można tam było raczej zarobić w zęby niż dostać coś dobrego na ząb. Teraz gdy w okolicy wybudowano nowoczesne biurowce oraz zasiedlono ekskluzywne apartamentowce, restauratorzy uznali – i słusznie – że winni przystąpić do natarcia.
Made in Japan jest właściwie sushi-barem, a nie pełnokrwistą restauracją. W dwóch małych salach ustawiono kilkanaście prostych stołów. Przygotowano także ladę barową, za którą dwaj specjaliści przyrządzają na oczach publiczności sushi. Japońskie obrazki na ścianach, pałeczki zamiast sztućców rozłożone na stołach i parujące, gorące ręczniki podawane w drewnianych koszyczkach tuż przed posiłkiem, by goście mogli przetrzeć czoło, twarz i ręce, stwarzają atmosferę japońskiej knajpki.
Karta dość bogata, a ceny zróżnicowane. Można zjeść tamago, czyli omlet, za 8 zł lub negisalmon, tj. łososia na ciepło, za złotych 12. Za 15 zł można rozkoszować się negitoromaki, czyli tuńczykiem ze szczypiorkiem. Najlepiej jednak wybrać jeden z ośmiu zestawów sushi – od 19 do 82 zł.