Archiwum Polityki

Wielki Brat idzie przez świat

Wirus Big Brothera (BB) rozprzestrzenia się z nadspodziewaną szybkością. W ciągu dwóch lat od momentu ujawnienia się wniknął już w systemy telewizyjne co najmniej dwudziestu krajów świata. Tylko w ciągu ostatnich tygodni zaatakował dwa oddzielone od siebie półkulami państwa: Australię i Francję.

Jeden z niemieckich teoretyków mediów Roland Berger stwierdził, że po emisji Wielkiego Brata zmieni się istota telewizyjnego przekazu, nic już bowiem nie będzie takie jak poprzednio. Niektórzy są nawet zdania, że Big Brother, podstępnie wdzierając się w dusze telewidzów na całym świecie, czyni w nich nieodwracalne spustoszenia. Przedstawiciele rządu Turcji uznali na przykład, że program ten pozostaje w sprzeczności z obyczajami, moralnością, a także obowiązującą strukturą tradycyjnej rodziny i ukarali prywatną stację, która go nadawała, 24-godzinnym odebraniem koncesji, grożąc jej dalszymi konsekwencjami, gdyby skandal się powtórzył. Turecki Wielki Brat miał dobrą oglądalność, ale też i masę przeciwników. Ich szczególne oburzenie wywołał epizod, w którym 19-letni mężczyzna masował (raczej nie w celach terapeutycznych) plecy 35-letniej kobiety, matki dwojga dzieci.

Zwolennicy programu uważają, że nie ma przymusu oglądania Wielkiego Brata, jeśli obraża on czyjeś poczucie przyzwoitości. Większość psychologów jednak jest zdania, że przeciętnemu telewidzowi niezwykle trudno oprzeć się atrakcyjności Big Brothera. Telewidz, niczym Opatrzność, może ukarać osoby, które według jego własnych kryteriów zachowują się niewłaściwie, a nagrodzić te, które spełniają jego oczekiwania.

Angielscy telewidzowie wyeliminowali z programu Nicka Batemana w swoim czasie, jak pisała prasa, najbardziej znienawidzonego człowieka w Wielkiej Brytanii, ponieważ kłamał jak z nut. Opowiedział m.in., że miał żonę, która ku jego rozpaczy zginęła w wypadku samochodowym w Australii, a potem przyznał, że całą historyjkę wymyślił. Nie zrobił nic, czego nie robiłyby tabloidy na całym świecie, ale to właśnie brytyjski „Sun” najgłośniej nawoływał publiczność: „Kick Out Nick” (Wykopcie Nicka).

Polityka 19.2001 (2297) z dnia 12.05.2001; Kultura; s. 61
Reklama