Archiwum Polityki

Dzikie Pola

Bez względu na to, czy dymisja ukraińskiego premiera Wiktora Juszczenki odbyła się za zgodą prezydenta kraju Leonida Kuczmy, czy wbrew jego intencjom, oznacza umocnienie pozycji komunistów i partii oligarchicznych. Chcą oni przejąć kontrolę nad państwem, są przeciwni reformom i zbliżeniu z Zachodem.

Wiktor Juszczenko do końca trzymał fason: głosowanie w parlamencie nad wotum nieufności dla niego i rządu uważał za przejaw demokracji. Przerwał jednak wizytę w Atenach, powrócił do Kijowa i wystąpił przed deputowanymi. Na nic. Parlament przegłosował odejście ogromną większością głosów oligarchów i komunistów, zjednoczonych wspólną ideą obalenia reformatorskiego premiera. Prezydent Kuczma nie zwlekając dymisję podpisał.

Juszczenko w kilka miesięcy po objęciu funkcji premiera przestał się podobać Kuczmie. Wydawało się, że od czasu, gdy premierem został Juszczenko (ceniony na Zachodzie zwłaszcza za utrzymanie stabilnej pozycji hrywny), złotousty Kuczma, który lubił przedstawiać się jako reformator, może czuć się komfortowo. Ale Juszczenko faktycznie zabrał się za porządkowanie gospodarczych Dzikich Pól, narażając się tradycyjnym układom interesów. Premier (z pomocą wicepremier Julii Tymoszenko) zaprowadzał porządek na rynku energetycznym, wydając zakaz rozliczeń niegotówkowych za energię. Spowodowało to dziesięciokrotny wzrost opłat za zużyty prąd i dało podstawę normalnego funkcjonowania tego działu gospodarki. W Ukrainie nie było tej zimy wyłączeń prądu, pierwszy raz od ogłoszenia niepodległości.

Po raz pierwszy też nastąpił wzrost gospodarczy: przyrost PKB osiągnął 6 proc., wzrósł poziom produkcji przemysłowej o 12,9 proc. w 2000 r. i 17 proc. w pierwszym kwartale tego roku. Zwiększyły się od 22,6 proc. obroty handlu zagranicznego, zmalało zagraniczne zadłużenie o 2428 mln dolarów, wzrosły o 34 proc. rezerwy złota i dewiz. Ale co ważniejsze, reformy stały się odczuwalne dla obywateli. Wypłacono zaległe emerytury i renty. Po raz pierwszy od wielu lat płacono na bieżąco pensje w hrywnach, nie biustonoszach czy oponach. Podniesiono pensje średnio o 27 proc.

Polityka 18.2001 (2296) z dnia 05.05.2001; Wydarzenia; s. 18
Reklama