Archiwum Polityki

Niebieski na zielono

Witalij Komar i Aleksandr Melamid, dwaj rosyjscy artyści od lat zamieszkali w Stanach Zjednoczonych, pełnią we współczesnej sztuce tę samą rolę co klowni w cyrku: przedrzeźniają, ośmieszają, wykpiwają. Używają pędzla nie ku chwale malarstwa, ale by je demistyfikować, ujawnić, jak względne są wszelkie hierarchie, porządki, kryteria oceny. Balansują przy tym – trzeba przyznać, iż niezwykle sprawnie – na granicy sztuki i zgrywy, poważnego przesłania i zwykłego wygłupu. I tak od ponad trzydziestu już lat.

Przez wiele lat Komar z Melamidem tworzyli pastisze świetnie nam znanego socrealizmu. Kpili z jego nadętych gestów, pustych symboli, żałosnego patosu. Ale też uzmysławiali widzom, jak bliska jest droga od akademizmu do sztuki totalitarnej, od heroizmu do śmieszności, od sentymentalnych łez do chichotu, od wzniosłości do groteski. Obnażali mity, dekonstruowali historię, oswajali – przez wykpienie – grozę stalinizmu. I choć Stalin nie żył już od wielu lat, w Związku Radzieckim nie było miejsca na takie naigrawanie się z socrealizmu. W drugiej połowie lat 70. wyemigrowali więc do Izraela, by ostatecznie osiąść w Stanach Zjednoczonych i tam dalej nieść swą prześmiewczą misję.

Na Biennale Sztuk w Wenecji w 1999 r. pokazali dwie realizacje. Pierwszą był cykl obrazów (?) wykonanych przez specjalnie przeszkolone pod ich nadzorem tajlandzkie słonie. Pędzlem trzymanym w trąbie zamalowywały one powierzchnię w sposób niepokojąco podobny do osiągnięć mistrzów ekspresjonizmu abstrakcyjnego: Kline‘a, de Kooninga, Pollocka. Drugą cykl fotografii Moskwy wykonany przez sympatyczną siedmioletnią szympansicę Miki. Małpa naciskała rzecz jasna migawkę na chybił trafił, ale efekty przypominały niekiedy najbardziej wyrafinowane eksperymenty artystyczne. Zwierzęce dzieła wystawione z pełnym namaszczeniem na jednej z najważniejszych imprez artystycznych na świecie stanowiły oczywistą prowokację, ale też kolejny argument za duchampowskim przekonaniem, iż „wszystko może być sztuką”. O ile jednak Duchamp mówił poważnie, o tyle Komar z Melamidem powtarzali tę prawdę z szyderstwem.

Jednak bodaj największym i rozłożonym na wiele lat przedsięwzięciem artystycznym rosyjskiej pary malarzy jest projekt zatytułowany „The poeple’s choice. Most wanted & Most unwanted” (w Polsce przetłumaczono to jako „Wybór społeczeństwa.

Polityka 18.2001 (2296) z dnia 05.05.2001; Kultura; s. 54
Reklama