Archiwum Polityki

Prawe ręce

Jednym z widocznych efektów obowiązywania ustawy lobbingowej są publikowane na stronie internetowej Sejmu listy współpracowników posłów. Do tej pory o asystentach społecznych czy pracownikach biur poselskich bywało głośno głównie w kontekście aferalnym. Dziś posłowie są ostrożniejsi. – Życie sporo uczy – mówi Danuta Hojarska z Samoobrony. W poprzedniej kadencji jej współpracownik okazał się handlarzem amfetaminą. – Jak się dowiedziałam, zwolniłam go. Mogłam dać nawet sześć legitymacji, ale trzeba być ostrożnym – przestrzega. Dziś posłanka zatrudnia jedynie dwie zaufane, sprawdzone przez lata osoby.

Rekordową liczbę 23 asystentów i dwóch pracowników ma poseł Jan Rokita.

Jak tłumaczy szef jego krakowskiego biura, wynika to z liczby spraw, z którymi obywatele zwracają się do posła. – Część osób zajmuje się korespondencją, dwie osoby dwa razy w tygodniu udzielają bezpłatnych porad prawnych, część odbiera telefony – mówi Łukasz Osmenda, sam niegdyś wolontariusz w biurze Rokity. Są to głównie ludzie młodzi, studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego i Wyższej Szkoły Europejskiej im. Tischnera, z którymi biuro posła podpisało umowy w sprawie praktyk. – Części chodzi tylko o wpis do CV, oni szybko rezygnują – mówi Osmenda. – To żmudna praca, bezpłatna, wymagająca poświęcenia prywatnego czasu.

Mogą się też zdarzyć nietypowe zadania. Asystentką posła Piotra Misztala jest Renata Kompa, jak donosi prasa bulwarowa, także jego partnerka życiowa. Ma ona niebawem być jego pilotem podczas zapowiadanego wyścigu samochodowego z Krzysztofem Rutkowskim.

Praca w biurze poselskim może też zaprocentować własną karierą. Przemysław Gosiewski przed laty był współpracownikiem Jarosława Kaczyńskiego, a dziś jest szefem klubu parlamentarnego PiS.

Polityka 21.2006 (2555) z dnia 27.05.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 18
Reklama