Archiwum Polityki

Philipp Cohen Solal z zespołu Gotan Project o nowej płycie i koncercie w Polsce

Wasz pierwszy album „La Revancha del Tango” wskrzesił gatunek. Tango znów pojawiło się w barach i na parkietach. Wydaliście właśnie nową płytę „Lunatico”. W którą stronę chcecie pchnąć tango teraz?

Nasza nowa płyta to bardziej „domowa” muzyka. Spokojniejsza, nastrojowa. Mamy nadzieję, że tango tym razem powróci do głośników w pokojach.

Odeszliście od klubowej stylistyki na rzecz żywych instrumentów.

W 2001 r., gdy wydawaliśmy pierwszą płytę, era elektroniki zaczęła się kończyć. Jej formuła się po prostu wyczerpała. Założyliśmy sobie, że nowy album będzie odzwierciedlał to, czego słuchamy obecnie: jazzu, rocka, muzyki etnicznej, nawet nowego country, które moim zdaniem jest obecnie najbardziej kreatywną muzyką. Nie chcieliśmy nagrywać przebojowego „La Revancha... 2”. Uciekliśmy w stronę żywych instrumentów i tych gatunków, bo one są nam dziś bliższe.

Ale coś się jednak powtarza – nawiązania do filmu. Wcześniej – „Ostatnie tango w Paryżu” Bertolucciego. Teraz – „Paryż, Teksas” Wima Wendersa.

Tak, kochamy świat filmu, muzykę filmową. To nasza forma hołdu dla tych twórców. „Paryż, Teksas” to wspaniały film. Chcieliśmy więc wprowadzić nieco argentyńskiej muzyki do jego nastroju. Nagrać takie „Paryż, Teksas, Buenos Aires”.

Mieszkacie i nagrywacie we Francji. Na świecie sprzedaliście jednak ponad milion egzemplarzy swojego debiutanckiego albumu. Ile z nich trafiło do Argentyny?

Niewiele. To był moment ekonomicznego krachu w Argentynie. Oficjalnie płyta trafiła tam dopiero po trzech latach. Jednak wiemy, że krążyło już wcześniej mnóstwo pirackich kopii naszej muzyki. To paradoks – młodzi ludzie w ojczyźnie tanga słuchają nas, Francuzów, i odkrywają tango na nowo, znowu zaczynają je tańczyć, grać.

Polityka 21.2006 (2555) z dnia 27.05.2006; Kultura; s. 67
Reklama