Od tragedii Olofa Palmego, szwedzkiego premiera zabitego przed 15 laty na ulicy, o żadnej innej zbrodni nie mówiło się tak wiele, ale też ma ona wymiar antyczny. Osoby dramatu: Fadime, 26-letnia Kurdyjka wychowana w Szwecji w duchu równouprawnienia i dążąca do emancypacji, oraz jej 56-letni ojciec Rahmi Sahindal, uchodźca polityczny, który w akademickiej Uppsali próbował utrzymywać ten sam porządek i te same wartości, jakie panowały w górskiej wiosce Elbistan w południowo-wschodniej Turcji, opuszczonej przez rodzinę w 1981 r. W ich obronie zabił córkę strzałami z pistoletu, kiedy wyszło na jaw, że przyjaźni się ona ze szwedzkim rówieśnikiem.
Jej potajemny związek sprawił, że stała się dla rodziny dziwką maltretowaną nie tylko przez ojca, lecz także młodszego brata. Wykształcona i świadoma swych praw Fadime poskarżyła się policji. Proces przeciwko ojcu i bratu w 1998 r. zakończył się tylko grzywnami, lecz Fadime stała się znaną w kraju postacią, która użyczyła twarzy walce z patriarchalnym porządkiem zniewalającym kobiety w rodzinach emigrantów z Bliskiego Wschodu. Piękna i wygadana, była częstym gościem telewizyjnych debat o integracji imigrantów. Ekipy filmowe, jak w telewizyjnej noweli, rejestrowały jej nowe życie po ucieczce z domu i podjęciu studiów na północy kraju.
Ale ojciec jest również tragiczną postacią. Jego racje moralne wydają mu się równorzędne. Córka naruszyła tradycyjną hierarchię rodzinną i klanową i dlatego musiała ponieść straszliwą karę, niewspółmierną do problematycznej winy. Wycinki prasowe ze sprawozdaniami z procesu ojca powędrowały pocztą do górskiej wioski w tureckim Kurdystanie, gdzie rada klanowa podjęła decyzję o jej losie. – Moja córka ośmieszyła mnie przed całym światem, odebrała mi honor i dlatego ją zabiłem – powiedział po aresztowaniu Rahmi Sahindal.