Archiwum Polityki

Głód rozrywki

Powiada autorytet po uszy zagrzebany w księgach: „Jeśli złamiesz jedno z dziesięciorga przykazań, pozostanie ci jeszcze dziewięć”. I to ma być pocieszenie, że nawet na grzech maleją szanse? Wolę logikę w wydaniu babiny, która na targu w Odessie sprzedawała jabłka. Wszystkie handlary oferowały je po rublu za kilo. Ona upierała się przy dwóch rublach.
– Właściwie czemu coś, co u pani kosztuje dwa ruble, u innych jest po rublu? – zapytał Michał Żwaniecki.
– Taki na oko inteligentny, w telewizji pokazywany, a nie wie, że dwa – jakby nie liczyć, to więcej niż jeden – obcięła satyryka kupcowa.

Nie o ceny chodzi. Codziennie czegoś ubywa, coś znika z horyzontu pamięci. Usłyszałem niedawno, że w zakładach fryzjerskich nikt już nie proponuje usługi tak banalnej jak golenie. Figaro w dobie AIDS może wyśpiewywać swoją arię, namydlać pędzel, wymachiwać brzytwą. Ale kwestia – „następny do golenia!” – wkrótce wymagać będzie objaśniającego przypisu. Skasowanie usługi wpłynie na literaturę: ile to razy pisarze przytaczali sceptyczne komentarze fryzjerów:
– Nakradł się, nakradł i poszedł! – podsumował zgon wybitnego polityka fryzjer, goląc Antoniego Słonimskiego.

Po goleniu przyszła kolej na telegramy. Czytam, że od stycznia poczta rezygnuje z doręczania telegramów – zastąpiły je esemesy i „emalie”. To także odbije się na cyrkulacji dowcipów. Nie do pomyślenia będzie już scenka z nuworyszem zabawiającym się z panienkami. Zgięty w ukłonie kelner podaje mu telegram:
– Mamuśkę mojej małżonki trafił szlag – balowicz pokazuje telegram wesołym dziewuszkom. – To dopiero jutro będzie płacz!

Polityka 27.2002 (2357) z dnia 06.07.2002; Groński; s. 95
Reklama