Archiwum Polityki

Będziemy pierwsi

Rozmowa z Romano Prodim, przewodniczącym Komisji Europejskiej

Czy wzrost popularności partii populistycznych zagraża zjednoczonej Europie?

Nie mam takich obaw. Nacjonaliści chcą zamknąć się we własnym kręgu. Historia uczy, że nie wychodzi to na dobre. Wykładałem na Uniwersytecie w Bolonii, bliski mi jest przykład tej właśnie uczelni, która straciła swoją międzynarodową renomę właśnie po wprowadzeniu rozporządzenia, że zajęcia mogą prowadzić tylko naukowcy włoscy. Często mówię wprost, może zbyt brutalnie, że żadne z państw europejskich w pojedynkę nic nie znaczy.

Ludziom trzeba tłumaczyć, czym jest Unia Europejska. To ogromne dzieło, w którym jest miejsce również na różnice, nie tylko narodowe, ale i regionalne. Moim zdaniem zjednoczenie stanowi o przyszłości Europy. Nacjonalizmy będą się pojawiać, ale nie są w stanie zagrozić integracji. Kiedy pracuje się nad takim projektem, trzeba mieć wiarę i odwagę.

Słyszy się czasami, że Unia Europejska pójdzie w ślady USA, stworzy stany zjednoczone Europy.

Nic bardziej błędnego. Amerykanie w czasie ekspansji na Zachód mogli natknąć się na Góry Skaliste i na Indian. Pracując nad poszerzaniem Europy na wschód mamy do czynienia z państwami i narodami o tysiącletniej kulturze. Trzeba pamiętać, że w Europie praktycznie nie ma granic, które byłyby granicami etnicznymi, co sprawia, że proces jednoczenia jest niezwykle trudny. To zupełnie nowa koncepcja wspólnoty, niezwykle głęboka. Integracja tak różnych krajów i o tak bogatej przeszłości to prawdziwe wyzwanie wymagające ogromnej pracy, która nie zawsze jest właściwie oceniana i doceniana.

Podczas szczytu w Pratica di Mare włoski premier Silvio Berlusconi mówił o szybkim wejściu Rosji do Unii Europejskiej.

W Pratica di Mare odbył się szczyt NATO, który nie miał nic wspólnego z UE.

Polityka 28.2002 (2358) z dnia 13.07.2002; Świat; s. 44
Reklama