Tematem ostatniego przed wakacjami spot kania Klubu, które odbyło się 1 lipca w Auli Leopoldyńskiej Uniwersytetu Wrocławskiego (– To onieśmielające dla Amerykanina przemawiać w mieście o tysiącletniej tradycji, w sali o historii dłuższej niż dzieje USA – mówił ambasador Hill), była polityka USA po 11 września 2001 r. Spotkanie prowadził Krzysztof Mroziewicz.
Ambasador Hill mówił, że napięcie, które pojawiło się w ostatnim czasie w stosunkach między USA a Europą, może wynikać z postępującego procesu integracji Starego Kontynentu. Wielu Amerykanów ma poczucie, że europejska tożsamość budowana jest przez przeciwstawianie Europejczyków Ameryce, a to utrudnia dialog. – Polacy zachowują się inaczej, ale Polska nie jest i nie musi być amerykańskim koniem trojańskim w Europie – zapewnił Christopher Hill.
Pytania z sali dotyczyły konsekwencji 11 września dla amerykańskiej polityki. Czy USA zaatakuje państwa tzw. osi zła? Czy spłacając dług zaciągnięty po 11 września USA nie próbuje narzucić europejskim członkom NATO zbliżenia z Rosją? Czy polityka imigracyjna USA stanie się po ataku na WTC bardziej surowa?
– Nie spieszymy się z podejmowaniem decyzji o akcjach militarnych. Na biurku prezydenta nie ma planów wojny, ale nie zawahamy się, gdy wymagać tego będzie bezpośrednie zagrożenie kraju – mówił Hill. – Gdy idzie o zbliżenie NATO–Rosja, to 11 września rzucił nowe światło na wojnę w Czeczenii i problem terroryzmu w tym kraju. Ale nawet walcząc z terroryzmem nie można zapominać o prawach człowieka.
Ambasador przekonywał także, żeby nie wiązać ataku na WTC z konfliktem palestyńsko-izraelskim.