Archiwum Polityki

Święta w starych dekoracjach

Dymy kadzideł, procesje, strojne szaty kapłanów, światła na grobach, kult świętych wizerunków, medaliki traktowane jak talizmany, błagalne i dziękczynne wota – to relikty prastarych kultów, które wchłonęło chrześcijaństwo. W polskim katolicyzmie przetrwało ich szczególnie dużo. Stanowią niemal o narodowej tożsamości. Tworzą barwną tradycję, ale czynią też Polskę czymś w rodzaju religijnego skansenu, w którym parlamentarzyści modlą się o deszcz albo chcą intronizować Chrystusa na króla Polski.

Dziedzictwo pogaństwa wciąż jest w Polsce żywe, a nawet się rozwija – stwierdził prof. Norman Davis w wywiadzie dla „Pomocnika historycznego” (dodatek do POLITYKI 29/06), wymieniając obok zaduszek i dożynek m.in. święcenie samochodów. Widziana oczami zewnętrznego obserwatora polska religijność jawi się jako szczególnie uzależniona od rekwizytów, widzialnych znaków: popiołu, palemek, różańców, medalików, obrazków. U nas do dziś figury płaczą krwawymi łzami, a plama na szybie może stać się cudownym wizerunkiem Matki Boskiej i gromadzić tysiące wiernych. Tak jakby ciągle niezbędna była Biblia pauperum. Okruchy magicznego szkieletu, na którym wspierała się przedchrześcijańska wizja świata, utkwiły w nas niezwykle mocno.

Przymiotnik „pogański” ma w języku konotację negatywną, a dług, jaki chrześcijaństwo zaciągnęło wobec tamtej kultury, bywa zwykle wstydliwie przemilczany. – Z historycznego punktu widzenia formy kultu są rzeczywiście takie jak w pogańskich kulturach rolniczych, odwołujących się do sacrum zaświatów; zostały bezszmerowo włączone w chrześcijański kontekst obrzędowy. Z punktu widzenia współczesnych relacji człowieka z wszechświatem i innymi ludźmi sens owych form nie jest już pogański, bo odwołują się one do chrześcijańskiej hierarchii mitycznej i kościelnej – mówi prof. Anna Zadrożyńska z Instytutu Etnologii i Antropologii Uniwersytetu Warszawskiego. – Wynika z tego jednak teza niezgodna z panującym przeświadczeniem: to chrześcijaństwo ukorzeniło się w kulturze europejskich pogan, a nie Europa zapuściła korzenie w glebie chrześcijaństwa.

Z prastarej religii kosmicznej zapożyczono czas świętowania, który od neolitu wyznaczała wędrówka słońca po niebie. Bogowie zawsze rodzili się w zimowe przesilenie, umierali i zmartwychwstawali z wiosenną równonocą.

Polityka 14.2007 (2599) z dnia 07.04.2007; Raport; s. 4
Reklama