Bardzo długo tajemnicę ze swego nowego miejsca pracy robił premier Jerzy Buzek. Nie wróci już do gliwickiego Instytutu Inżynierii Chemicznej PAN (w którym pracuje Ludgarda Buzek), choć pozostanie w Radzie Programowej Instytutu. Nie przeniesie się też – jak plotkowały niektóre gazety – na Politechnikę Gdańską. Od 1 lutego br. objął etat prorektora ds. nauczania w prywatnej Akademii Polonijnej w Częstochowie. Szkoła ta do niedawna zwała się Wyższą Szkołą Języków Obcych i Ekonomii. W lipcu ub.r. minister edukacji Edmund Wittbrodt przekształcił ją w Akademię. Jesienią, na mocy jednej z ostatnich decyzji premiera Buzka, jej rektor ks. dr Andrzej Kryński został członkiem Zespołu Nauk Humanistycznych KBN. Akademia Polonijna jeszcze w grudniu ub.r. otworzyła swą pierwszą filię – w Gliwicach, w budynkach Zgromadzenia Sióstr Szkolnych de Notre Dame. Patronat nad nią objęła Ludgarda Buzek, żona premiera.
Urządzanie rządu?
Z ministrów rządu Buzka najlepiej urządziła się profesura. Do kliniki powrócił minister zdrowia prof. Grzegorz Opala (specjalista od leczenia otępień). Przy dawnym biurku w Instytucie Energślektryki Politechniki Wrocławskiej zasiadł minister nauki prof. Andrzej Wiszniewski. Będzie wykładał teorię sterowania oraz inżynieryjną skuteczność w mówieniu i pisaniu. – W gospodarce rynkowej naukowcy muszą wiedzieć, jak skutecznie sprzedawać swoją wiedzę i projekty – przekonuje były minister. Nie otrzymał innych propozycji pracy, zresztą ich nie oczekiwał. – Ale wielu moich kolegów nie ma dokąd wracać, co jest groźne, bo z jednej strony traci się ich doświadczenie i kompetencje, a z drugiej strony mogą oni szukać miękkiego lądowania na nie zawsze etycznych zasadach.