Archiwum Polityki

Profesor w leasingu

Właśnie skończył 50 lat. Już raz był wicepremierem i ministrem finansów, ale dopiero teraz jego gwiazda rozbłysła na dobre. I na złe. Potrafi zirytować w telewizyjnych wystąpieniach, zyskuje przy osobistym poznaniu. Gruntownie wykształcony profesor ekonomii o dość ciętym języku. Pragmatyk z dość wyraźną awersją do wszelkich ideologii, ale do końca w PZPR.

Kiedy orientuje się, że dziennikarz przychodzi na rozmowę nie o sprawach gospodarczych, lecz o nim samym, stwierdza: – Ubolewam, że się pan podjął takiego bzdurnego zajęcia.

Bogusław Grabowski, członek Rady Polityki Pieniężnej, niedoszły AWS-owski premier: – Elokwentny. Bardzo dobry ekonomista. Nie jest wąsko skoncentrowany na swoich badaniach, pewnie dlatego trafił do polityki. Można z nim porozmawiać o wielu współczesnych problemach, o kulturze, o sprawach międzynarodowych. Co pamiętam jeszcze od studiów: jest otwarty na dyskusję i argumenty drugiej strony. Słucha, rzecz wyjątkowo rzadka u ekonomistów, o politykach nie wspominając. Reaguje.

Paradoksalnie, a może i nie, gdy przymierzał się po ostatnich wyborach do objęcia stanowiska, najostrzej zaatakowała go „Trybuna”: „Magnetyzm i blask władzy działa na ambitnych profesorów jak światło lampy na ćmy. Pod tym względem Marek Belka niczym się od Leszka Balcerowicza nie różni. Obydwaj panowie głęboko wierzą we własną wielkość i są utwierdzani w tym przekonaniu przez klakierów z »Wyborczej« oraz liczne grono neoliberalnych ekonomistów. Czy Marek Belka jest socjaldemokratą? Tego nie wie chyba nikt, bowiem pupil prezydenta w ogóle nie wypowiada się w kwestiach ideologicznych. Prawo Lieblienga mówi, że osobnik o wyjątkowo wyrafinowanej inteligencji może dopiąć tego, że kopniakiem we własny tyłek sam się wyrzuci za drzwi”.

Elegancja i finezja powyższych sformułowań z pewnością na wicepremierze nie wywarły głębszego wrażenia. Sam oceniając decyzje czy opinie Rady Polityki Pieniężnej potrafił (co prawda jeszcze zanim został wicepremierem, ale jako główny doradca ekonomiczny prezydenta) określić je mianem „kompletnego odlotu”.

Polityka 6.2002 (2336) z dnia 09.02.2002; Kraj; s. 23
Reklama