Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Koniec talibów

Po fali amerykańskich bombardowań los talibów wydaje się przesądzony. Za to przyszłość Afganistanu pozostaje wielką niewiadomą, tak jak ostateczny wynik wojny wydanej terroryzmowi przez prezydenta Busha.

Z kakofonii sprzecznych i niepotwierdzonych doniesień z Afganistanu można wyłowić trzy wyraźne motywy.

Dni talibów są policzone. Tydzień bombardowań pozbawił ich obrony przeciwlotniczej, lotnisk, centrów dowodzenia. Napłynęły doniesienia o dezercjach z oddziałów talibów. Amerykanom udało się zniszczyć część baz szkoleniowych terrorystów ibn Ladena. Do ofensywy szykują się mudżahedini Sojuszu Północnego. Konferencja Ligi Islamskiej w Katarze nie potępiła bombardowań, potępiła zamachy w Nowym Jorku i Waszyngtonie, sprzeciwiła się natomiast antyterrorystycznym akcjom militarnym Zachodu poza Afganistanem, np. przeciwko Syrii i Irakowi. Fala demonstracji antyamerykańskich nie zagroziła na razie umiarkowanym rządom muzułmańskim. W kluczowym Pakistanie generał Muszaraf panuje nad emocjami ulicy, choć musiał zmilitaryzować policję i zamknąć część heroldów Dżihadu w areszcie.

To są sukcesy prezydenta Busha i jego sprzymierzeńców z premierem brytyjskim Tonym Blairem na czele, który odwala część dyplomatycznej harówki międzynarodowej za wysłanników Busha juniora. Ale są też porażki. Odwołano wizytę Blaira w Arabii Saudyjskiej. Oficjalnie nie zgrały się terminy w kalendarzach, ale prawdziwy powód jest raczej taki, że władze saudyjskie nie chciały prowokować własnych poddanych. Jak prawie wszędzie w świecie muzułmańskim, tak i w Arabii Saudyjskiej – a jest ona dla islamu tym, czym starożytna Palestyna dla chrześcijan i żydów – nastroje społeczne rozmijają się z polityką elit rządzących.

I Blair, i kanclerz Niemiec Gerhard Schröder zagrali tymczasem bardzo ważną kartą. Blair w Egipcie podczas rozmów z prezydentem Mubarakiem, a Schröder w Berlinie, gdzie gościł proamerykańskiego króla Jordanii Abdullaha, wezwali do reanimacji procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie.

Polityka 42.2001 (2320) z dnia 20.10.2001; Świat; s. 18
Reklama