Archiwum Polityki

Kamera obskurna

Terrorystyczny atak na Amerykę 11 września był największą w dziejach katastrofą dokładnie sfilmowaną przez amatorskie kamery wideo. Część tych materiałów widzieliśmy w telewizji, część trafiła na półki, bo była zbyt drastyczna. Teraz zadajemy sobie pytanie: jak podglądać świat, by zachować w tym ludzką miarę?

Carmen Taylor, księgowa z Arkansas, podziwiała krajobraz Manhattanu z promu płynącego na Ellis Island. Postanowiła zrobić kilka zdjęć. Na tle czystego nieba jakiś samolot kierował się w stronę bliźniaczych wież World Trade Center i po chwili niebo eksplodowało. Dwie zrobione przez Carmen fotografie zamieściła w swoich serwisach agencja Associated Press, inne kupiła jedna z lokalnych telewizji.

Ale nie wszystkie media chciały pokazywać wszystko, co zdobyły. Telewizja ABC zdecydowała się nie emitować filmu wideo przedstawiającego ludzi skaczących z wieżowca. Fox News Channel nie pokazał fragmentów ludzkich ciał wśród zwałów gruzu. Obiekcje co do niektórych materiałów, jakimi mogła dysponować, miała też CNN, aczkolwiek jej nowojorskie biuro niemal od samego początku ataku relacjonowało wydarzenia na żywo. Każdy, kto oglądał te relacje, nie wierzy, iżby działała tam jakaś cenzura. Tak czy inaczej dziennikarze i wydawcy telewizyjnych serwisów informacyjnych stanęli przed nie lada trudnością – zawodowy instynkt nakazywał filmować wszystko i przyjmować każdy oferowany materiał amatorski, natomiast bariera moralna uruchamiała obiekcje, czy wszystko to można pokazać na antenie.

Jak na tym tle rozumieć owych amatorów, którzy niczym korespondenci wojenni filmowali do końca? Co nimi powodowało – ciekawość czy obowiązek? A może był to ten rodzaj hipnozy, który powoduje, że nogi wrastają w ziemię i nie sposób uciec? A że się filmuje... filmuje się, bo akurat kamera jest pod ręką.

W Internecie znalazłem przejmującą relację Neila deGrasse Tysona, który wraz z rodziną zajmował apartament odległy od WTC zaledwie o sześć bloków. Tamtego ranka wyszedł z domu, by zagłosować w prawyborach na burmistrza Nowego Jorku. Kiedy wracał, górne piętra WTC 1 już płonęły, a przy pobliskim City Hall Park gromadził się tłum gapiów, nadjeżdżały strażackie i policyjne wozy i karetki pogotowia.

Polityka 42.2001 (2320) z dnia 20.10.2001; Kultura; s. 54
Reklama