Archiwum Polityki

AutoKracik

Gdyby nie afera hazardowa, 59-letni Stanisław Kracik nadal byłby burmistrzem podkrakowskich Niepołomic. Obejmując funkcję wojewody małopolskiego, wraca po latach na polityczne salony. Z zapomnianą już trochę sławą tego, który potrafi zrobić coś z niczego.

Gabinet w monumentalnym gmachu niedaleko krakowskiego Barbakanu zajął po Jerzym Millerze, od niedawna szefie MSWiA. Miller wyprowadził się do Warszawy, by zastąpić odwołanego po aferze hazardowej Grzegorza Schetynę. Na swojego następcę wyznaczył Kracika, jednego z nielicznych w Polsce burmistrzów, którzy sprawują swój urząd od wyborów samorządowych w 1990 r. Jego gwiazda rozbłysła niedługo potem, gdy w mało znanym miasteczku zaczęły inwestować zagraniczne firmy, z Coca-Colą na czele. „U nas historia nie dzieli się na tę przed i po Chrystusie, tylko przed i po Coca-Coli”– zwykł żartować burmistrz, który o wszystkim, co dzieje się w gminie, zwykł decydować sam. Stąd jego przydomek: autokracik.

Na fali sukcesu dopłynął do Sejmu, będąc w latach 1993–2001 posłem Unii Wolności. Potem na krótko zniknął z pierwszych stron gazet, wracając triumfalnie w 2006 r., gdy Niepołomice wygrały międzynarodową rywalizację o lokalizację fabryki ciężarówek MAN – największej w naszej części Europy. Funkcja wojewody nie jest jednak szczytem marzeń Stanisława Kracika. Bliski PO, jest jednym z jej potencjalnych kandydatów na prezydenta Krakowa w przyszłorocznych wyborach samorządowych. Miał nim zostać już w 2006 r., jednak musiał zrezygnować, oskarżony przez prokuraturę o przekroczenie uprawnień podczas pełnienia funkcji burmistrza. Sąd oczyścił go z zarzutów.

Polityka 45.2009 (2730) z dnia 07.11.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama