Mohamed Naszid, prezydent muzułmańskiej Republiki Malediwów rozłożonej na koralowym archipelagu na Oceanie Indyjskim, staje się twarzą globalnej walki z wywołanymi przez człowieka skutkami zmian klimatu. Cytuje go noblista Al Gore, tygodnik „Time” umieszcza w panteonie „bohaterów środowiska naturalnego”. Niedawno przykuł uwagę mediów podwodnym posiedzeniem rządu. Ale z 42-letniego przywódcy 300-tysięcznego państewka, który nie traci nadziei, że na zbliżającym się szybkimi krokami kluczowym szczycie klimatycznym w Kopenhadze uda się wypracować nowe międzynarodowe porozumienie, które ocali nie tylko Malediwy, nie ma co robić naiwnego ekodogmatyka. Zdążył studiować nauki o morzu w Wielkiej Brytanii, zaliczył emigrację polityczną i po powrocie wielokrotnie więzienie połączone z torturami, kiedy przystał do opozycji przeciwko rządom swego poprzednika despoty Adbela Gayoomy. A co już zrobił dla atolu poza reklamą? Uruchomił pierwsze wewnętrzne połączenie promowe.