Archiwum Polityki

Słaba wódka, mocne piwo

Zwolennicy reklamy piwa mówią, że naród będzie fizycznie i moralnie zdrowszy, jeśli zrezygnuje z wódki na rzecz lżejszego piwa. Przeciwnikom także chodzi o naród, a zwłaszcza jego przyszłość - młodzież. Dla niej piwo jest tak samo groźne. Parlamentarzystów rozgrzewa powszechnie omijany zakaz reklamy. Jedne partie (AWS, ROP) usiłują prawo uszczelnić, inne (SLD, UW) zliberalizować. W Sejmie zwyciężyła opcja druga, ale Senat ją odrzucił. Teraz piwo znów warzy Sejm. Argumenty o wpływie reklamy na spożycie są ważkie, ale nie jedyne. W tym wszystkim chodzi również o pieniądze. Co roku przepijamy 4,5 miliarda dolarów. Na rynku zrobiło się ciasno, a każdy wytwórca chciałby sprzedać więcej. Obóz piwa zaatakował więc obóz wódki. W tej walce piwo zdaje się być mocniejsze.

Co Polak ma w barku? 6,5 litra wódki, 50 l piwa i 15,5 l wina - tyle rocznie wypija statystyczny obywatel Rzeczypospolitej, łącznie z nieletnimi i niemowlętami. Dziesięć lat temu wódki piliśmy prawie dwa razy więcej, piwa i wina dwa razy mniej. Struktura spożycia nam się europeizuje, alkohole ciężkie zostają powoli wypierane przez lżejsze. Jeśli całą zawartość barku przeliczymy na czysty spirytus, to wyjdzie nam 6,5 litra 100-procentowego alkoholu na głowę.

I tu zaczynają się problemy. Te ilości to spożycie legalne, zarejestrowane. W ocenie Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, odbiega ono jednak w znaczący sposób od rzeczywistego, które wynosi ok. 7-9 litrów czystego spirytusu. Tę różnicę wyrównuje kontrabanda: nielegalny import spirytusu (patrz tekst "Wlew z przemytu" s. 6). Pocieszające jest to, że - według tych samych szacunków - jeszcze pięć lat temu wypijaliśmy 10-11 litrów czystego alkoholu. A więc jednak - spadek.

Są też podstawy, aby wątpić w europeizację naszych gustów, jeśli chodzi o wino. Jak się przyjrzeć nalepkom na butelkach, to okazuje się, że aż na 12 litrach z wypitych 15,5 litra znakiem markowym jest wino marki wino, popularnie zwane bełtem (jabcokiem, alpagą, kwachem, kwasiżurem, patykiem, siarą, sikaczem itp.), oraz inne napoje alkoholowe, sprzedawane w butelkach do wina. Tylko

2 litry stanowią natomiast prawdziwe wina gronowe, można by rzec - dla smakoszy. Półtora litra pochodzi z importu.

Co pociąga amatorów Arizony, Czaru Pegeeru, Finezji, Cygana, Kwiatu Jabłoni i wielu innych wymyślnych marek (patrz "Historia patykiem pisana" Polityka 3/96)? Na pewno nie szlachetność trunku. Ten rodzaj napojów alkoholowych bije na głowę całą resztę, jeśli za czołowe kryterium przyjąć skuteczność ogłuszenia. W najbardziej ekonomicznych wariantach za 3 - 4,50 zł można nabyć 0,75 litra kilkunastoprocentowego napitku.

Polityka 30.1998 (2151) z dnia 25.07.1998; Raport; s. 3
Reklama