Archiwum Polityki

Ekolog schodzi z drzewa

Protest ekologów (ekomanów?) na Górze Świętej Anny przeciw budowie autostrady był pierwszym tak dużym przedsięwzięciem obrońców środowiska od czasu czorsztyńskiej akcji "Tama tamie". Choć ponieśli porażkę, zapowiadają, że nie skapitulują i będą walczyć wszędzie tam, gdzie ich zdaniem cokolwiek grozi środowisku naturalnemu. "Akcje bezpośrednie" traktują jako formę obywatelskiego nieposłuszeństwa. Radykalizacja ruchów ekologicznych może doprowadzić do powstania w Polsce ekoterroryzmu.

W trakcie czterdziestodniowej akcji protestacyjnej przez Górę Świętej Anny przewinęło się kilkaset osób. Zdecydowaną większość stanowili licealiści i studenci z Bielska- Białej, Krakowa, Opola, Warszawy, Trójmiasta, Poznania. Byli to członkowie najbardziej radykalnych organizacji ekologicznych, m.in. Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, Klubu GAJA, Federacji Zielonych, Polskiego Klubu Ekologicznego, Towarzystwa Ekologicznego Transportu, poznańskiego stowarzyszenia Ziemia Przede Wszystkim.

- Protestowaliśmy jako osoby prywatne, a nie jako przedstawiciele organizacji - tłumaczy rzecznik Koalicji na rzecz Góry Świętej Anny Tomasz Lisiecki (Ziemia Przede Wszystkim). - Nasza akcja była wyrazem obywatelskiego nieposłuszeństwa. Świadomie weszliśmy w konflikt z prawem i każdy musiał indywidualnie zdecydować, czy jest gotów ponieść konsekwencje i czy weźmie udział w takim proteście.

Jak na razie konsekwencje dotknęły ponad dwadzieścia osób, które w trakcie likwidowania blokady zostały na krótko aresztowane. Wszystkim postawiono zarzut uniemożliwiania budowy autostrady A4 poprzez przykuwanie się, siedzenie na drzewach oraz nielegalne przebywanie na terenie, na którym prowadzone były roboty. Inwestor zapowiedział, że na drodze cywilnej będzie dochodził odszkodowań za opóźnienia w budowie autostrady. Na razie jednak nikt nie podjął kroków prawnych. Wygląda na to, że prokuratura umorzy postępowanie, a inwestor zrezygnuje z drogi sądowej.

Władze opolskie uważają za swój sukces rozwiązanie konfliktu bez ulegania żądaniom ekologów i są świadome, że wyciąganie konsekwencji spowoduje kolejną falę petycji i demonstracji. List otwarty protestujący przeciwko karaniu ekologów podpisało już grono znanych postaci ze świata polityki, nauki i kultury, w tym m.in. Jacek Kuroń, Małgorzata Braunek, Wojciech Eichelberger, Magda Umer, Aleksander Krawczuk, Anna Bogucka-Skowrońska.

Polityka 30.1998 (2151) z dnia 25.07.1998; Kraj; s. 25
Reklama