Archiwum Polityki

Ryzyko wliczone

Trudno o większy zawód: ludzie wysłani, by pomagać innym w budowaniu pokoju i zgody, sami padają ofiarą nienawiści. Dwoje Polaków w misjach pokojowych w dalekich krajach - Maria Wiewiórska w Gruzji i podpułkownik Ryszard Szewczyk w Tadżykistanie - zostało zamordowanych przez nieuchwytnych sprawców. Równocześnie połowa Polaków - jak wynika z ostatniego sondażu CBOS - uważa, że nie ma co nadstawiać karku za innych w Kosowie. To pogląd lekkomyślny i szkodliwy. Trzeba powiedzieć jasno: ludzie - w odległych misjach - ponoszą ofiary dla naszego bezpieczeństwa.

Dziś Polacy są Szwajcarami świata. Jeśli brać pod uwagę wyłącznie misje wojskowe wysyłane przez Organizację Narodów Zjednoczonych - Polska od sierpnia ubiegłego roku jest na pierwszym miejscu wśród krajów dających swoich żołnierzy (w tej chwili 1038 osób). Na drugim miejscu jest Bangladesz - 872, potem Austria - 796, następnie Finlandia, Ghana, Norwegia i Irlandia - powyżej 720, dalej Argentyna, Francja i Nepal - powyżej 650.

Na 11 miejscu na tej liście są Amerykanie z 633 żołnierzami w niebieskich hełmach. Oczywiście żandarmem świata są Amerykanie; całe ogromne dywizje stacjonują za granicą, także oni stanowią większość zwartych oddziałów wysyłanych w misjach NATO. Ale w misjach ONZ - wysyłanych aż przez 76 krajów świata, łącznie chodzi o 14 570 żołnierzy - najwięcej jest Polaków.

O wysłaniu żołnierzy decyduje Rada Bezpieczeństwa ONZ, a sekretarz generalny Organizacji występuje do poszczególnych rządów z prośbą o udział w misji. Nie licząc względów technicznych - ONZ nigdy nie ma trudności z ich skompletowaniem: podaż żołnierzy przewyższa popyt. Sypią się oferty z różnych krajów. Część uważa, że uczestnictwo jest dla nich imperatywem politycznym, że trzeba, aby świat postrzegał ich jako zaangażowanych w dzieło bezpieczeństwa.

Miyet, który zajmuje się właśnie operacjami pokojowymi, tłumaczy, że skomponowanie składu narodowego misji nie jest rzeczą prostą. - Z reguły nie bierzemy żołnierzy z krajów sąsiadujących z terenem działania - mówi. Poza tym trzeba, żeby w danym konflikcie kraj delegujący żołnierzy był postrzegany jako ściśle neutralny. Wreszcie, ONZ stara się o uniwersalny charakter swoich misji: stąd udział aż 76 krajów; niektóre - Singapur, Wenezuela, Islandia - wysyłają pojedynczych żołnierzy.

W Polsce decyzję o uczestnictwie podejmuje rząd na podstawie opinii wyrażanych przez specjalistów z MON, MSZ (także policji, jeśli chodzi o misje policyjne - w Bośni i Hercegowinie oraz wschodniej Sławonii).

Polityka 31.1998 (2152) z dnia 01.08.1998; Wydarzenia; s. 18
Reklama