Niektórzy ludzie bez wątpienia rodzą się z genem pustelnictwa, jak się ponoć rodzimy z genem uzależnienia od substancji, idei, rzeczy, od zachowań łagodnych lub gwałtownych, dobrych, złych i wszelkich innych. Manifestuje się on religijnym powołaniem albo świeckim pragnieniem odcięcia się. Ludzie z nim przemierzają latami świat nienawidząc wszelkiej stałości albo, przeciwnie, osiadają na długo w leprozoriach i w misjach wśród obcej, izolującej inności.
U świętego Romualda gen wybuchł nagle, ale nie można powiedzieć, że nieoczekiwanie, ponieważ prędzej czy później jego działanie nieuchronnie się objawia. Przyszedł na świat w X wieku w bogatej rodzinie, jak większość świętych. Kiedy jego ojciec zabił w pojedynku krewnego, doznał wstrząsu postanawiając u benedyktynów odpokutować czyn ojca. Ale habit nie dał mu nasycenia. Zapragnął życia pustelniczego.
Kiedyś zasnął na łące i zobaczył we śnie drabinę sięgającą nieba, po której wspinali się brodaci ludzie w białych kapturach. Po przebudzeniu spotkał właściciela łąki, hrabiego Maldoli, który podarował teren pod eremy. Od nazwy Campo Maldoli wzięła się nazwa zakonu.
Podobnie przyśniło się w XVII wieku w Polsce Zosi, służącej u bogatego chłopa. Ona także, wracając z odwiedzin rodziców, do których poszła bez zezwolenia, zobaczyła drabinę i białych mnichów z brodami. Przeszła potem z Matką Boską suchą nogą po jeziorze Skąpe. Maria pokazała Zosi wzniesienie lasu, gdzie stanąć miał kościół i pustelnia.
Po zdarzeniu tym skruszyło się zatwardziałe w skąpstwie serce senatora Kadzidłowskiego z Kadzidłowej, który opierał się dotąd naleganiom kameduły z Italii, ojca Silvana, aby zakon powstał w okolicy, gdzie zginęło pięciu braci męczenników. Przybyli oni także z Italii i wraz z dwoma Polakami rozpoczęli życie pustelnicze. Złowili i zjedli łososia, wrzucili szkielet ryby do wody, a ona znów obrosła mięsem dostarczając ciągłego pożywienia zakonnikom aż do nocy z 12 na 13 listopada 1003 r., kiedy zamordowali ich żołnierze Ottona III.
Po widzeniu dzieweczki Zosi skąpy Albert Kadzidłowski ofiarował dotację na zbudowanie kościoła i domków pustelniczych w miejscu przez nią wskazanym, a był to Bieniszew. Po sześciuset latach kameduli znów wrócili do tej okolicy.