Archiwum Polityki

Leczenie iluzją

Gratuluję dobrego samopoczucia ministrowi zdrowia. Wyraźnie odprężony prezentuje harmonogram wprowadzania ubezpieczeń zdrowotnych, rozgłasza na prawo i lewo, że kasy chorych już działają, zapowiada na przyszły rok wzrost nakładów na ochronę zdrowia aż o 10 proc. Tymczasem wszyscy wokół - lekarze, pielęgniarki, związki zawodowe, opozycja, nawet rządowy koalicjant Unia Wolności - przewidują najgorszy rozwój wypadków.

Jak dotąd głosu nie zabierają pacjenci, skołowani wielowątkową dyskusją na temat reformy ochrony zdrowia, która ciągnie się od co najmniej kilkunastu lat. Na tym nie koniec: lekarze w porozuamieniu z SLD szykują kolejną nowelizację ustawy o ubezpieczeniu zdrowotnym. Byłaby to dość pokraczna hybryda: nowela nowelizacji ustawy, która jeszcze nie zaczęła obowiązywać, bo do 31 grudnia 1998 r. trwa jej vacatio legis.

W rolę rzeczników pacjentów ochoczo wpasowują się partie polityczne oraz związki i korporacje zawodów medycznych. A przecież interesy pacjentów i każdej z tych stron, która występuje rzekomo w imieniu ogółu, są sprzeczne! Wszyscy, zniecierpliwieni fatalną kondycją służby zdrowia, najchętniej przewróciliby system do góry nogami. Jednak chorzy chcą otrzymywać bezpłatne świadczenia na najwyższym poziomie, zaś ci, którzy świadczeń udzielają, chcą jak największych dochodów i jak najmniejszych obciążeń.

Pozostały cztery miesiące na przygotowanie ochrony zdrowia do czekających ją zmian. Resort zdrowia za pomocą haseł udowadnia, że dzieje się coś nadzwyczajnego i od 1 stycznia 1999 r. lecznictwo w Polsce zmieni się nie do poznania. Stwarzanie iluzji - to stara metoda urzędników z ulicy Miodowej.

Raj za progiem

Nie liczmy na wiele. Optymizm kierownictwa resortu zdrowia zatrzymał się na poziomie ideologii: będzie lepiej! W ślad za tym nie idą konkrety dostosowujące możliwości do planów.

  • Będzie wolny wybór lekarza! - obiecują ojcowie reformy. Tak, ale w obrębie tych gabinetów, które podpiszą umowę z kasą chorych. A prawdopodobnie nie podpiszą dobrzy lekarze z gabinetów prywatnych, którzy pozostaną w szpitalach i klinikach, traktując popołudniową pracę nadal jako źródło dodatkowego dochodu.

Polityka 34.1998 (2155) z dnia 22.08.1998; Kraj; s. 26
Reklama