Chyba po raz pierwszy w Polsce pracownicy staną przed sądem pod zarzutem zagarnięcia... impulsów telefonicznych na szkodę firmy, która ich zatrudnia. Prywatne rozmowy z telefonów służbowych są tak rozpowszechnione, że niektórzy prokuratorzy mieli wątpliwości, czy to aby na pewno przestępstwo. Tym razem jednak dzwoniący lekko przesadzili.
Wbogatym przedsiębiorstwie sprawa zakończyłaby się może wewnętrznym skandalem i reprymendą, zablokowaniem części połączeń, zainstalowaniem liczników. Trafiło jednak na biednego - Akademię Medyczną w Gdańsku. Wiadomo, służba zdrowia ustawicznie uskarża się na brak pieniędzy. Tymczasem rachunek telefoniczny Akademii za październik 1997 r. opiewał na 320 tys. zł. Była to kwota dwukrotnie wyższa niż zapłacono miesiąc wcześniej, a już tamten rachunek, w ocenie kierownictwa uczelni, nie należał do niskich.