Archiwum Polityki

Towar: Europa

Adam Krzemiński: W Polsce wyniki badań opinii publicznej są bardzo proeuropejskie. 60-75 proc. Polaków jest za wejściem Polski do struktur euroatlantyckich. Austria jest o tyle dla nas ważna, że nas dobrze zna. Ale czy istnieją w Austrii lęki głównie przed Polską, w mniejszym stopniu przed Węgrami czy Czechami, że niebawem nawała naszych robotników zaleje wasz kraj i zdemontuje wam rynek pracy...

Thomas Klestil: Rynek pracy generalnie wywołuje troski Austriaków - nie tylko ze względu na Polaków. Zwłaszcza w regionach przygranicznych, gdzie jakościowo tak samo dobrze wykształcony robotnik z drugiej strony granicy kosztuje jedną czwartą tego co austriacki - ze względu na nasze wysokie koszty socjalne. Dlatego też obawy w regionie przygranicznym są częściowo zasadne i będziemy musieli w trakcie negocjacji rozmawiać o warunkach swobody podejmowania pracy w okresie przejściowym oraz o tym, że przy lokowaniu zakładów produkcyjnych po drugiej stronie granicy powinny być spełnione odpowiednie warunki socjalne i ekologiczne. Natomiast co do Polski, to moim zdaniem budzi ona w Austrii wielkie sympatie, choćby ze względu na naszą wspólną historię. Poza tym kraj liczący 40 milionów mieszkańców ma niezwykle ważne znaczenie geopolityczne. Z jednej strony sąsiaduje z tak znaczącym krajem jak Ukraina, o którym przecież też trzeba będzie rozmawiać, z drugiej zaś związany jest z Niemcami i Francją.

Roger Boyes: Polacy czy Czesi mogą oczekiwać czegoś specjalnego od austriackiego przewod-nictwa w UE. Ostatnio dał się zauważyć swoisty paraliż Unii Europejskiej z powodu wyborów w Niemczech i dlatego, że francusko-niemiecki motor Europy trochę się krztusi. Austria mogłaby wnieść więcej dynamiki.

Klestil: Jesteśmy dobrze przygotowani i nawet jeśli nie zapadną w tym półroczu naszego przewodnictwa jakieś zasadnicze decyzje, to możemy wytyczyć teren niezbędnych reform UE, które będą mogły zostać podjęte w czasie przewodnictwa niemieckiego.

Polityka 35.1998 (2156) z dnia 29.08.1998; Świat; s. 33
Reklama