Archiwum Polityki

Bitwo! Ojczyzno moja

Kiedy ty mówisz do Boga - jest to modlitwa.

Gdy Bóg mówi do ciebie - to schizofrenia. Powołałem się na autorytet: Thomasa Szasza. Mój paciorek jest krótki: jeśli tak wyglądają ogórki, co to będzie dalej? Obejrzałem w telewizorze inscenizację Bitwy Warszawskiej. Nie leniący się reporterzy oglądali ją w plenerze. Obsada trafiona w dziesiątkę. Aktor Zakrzeński zagrał Piłsudskiego. Natomiast Buzek zagrał premiera. Dziadek doceniłby tę kreację. Anegdotka powiada, że przy jakiejś okazji Piłsudski podarował Sławojowi samochód.

- Ależ ja nie umiem prowadzić - żachnął się Sławoj.

- Prowadzić będę ja - usłyszał. - A premiera mam po to, by naciskał na klakson i trąbił.

Inna epoka. Wtedy nie głoszono hasła: "Szliśmy po władzę, by oddać ją ludziom". Ówcześni fachmani od propagandy przynajmniej tyle wiedzieli, że hasło zostałoby wzbogacone o dodatek. Owszem, władzę oddajecie ludziom. Ale zakumplowanym. I zgodnie z kwalifikacjami. Dla nosiciela miedzianego czółka - fotel w radzie nadzorczej Polskiej Miedzi. Dla typka, który nawet we fraku wyglądałby jak w dresie po przebieżce - sport. Dla działacza, co nie potrafił pilnować związkowej kasy, załatwi się pilnowanie całego województwa. Dentyście powierzy się troskę o rodzinę. Niech sobie podłubie - ma wprawę, ręka mu nie zadrży. Pańcię wyciszoną jak morze po burzy (hormonalnej) odeśle się do redagowania podręczników. Dosyć już tego seksu - opery biedaków, dla których łóżko jest sceną.

Zainscenizowana szarża pod Ossowem zachwyciła wybrednisiów. Chyba od dni peerelowskich manifestacji nie słyszałem równie przejętego spikera. Recytującego: Lance do boju, szable w dłoń - bolszewika goń, goń, goń! Wtedy, za Gomułki czy Gierka rozentuzjazmowany spiker-sprawozdawca wołał: Wola maszeruje, Ochota już przeszła.

Polityka 35.1998 (2156) z dnia 29.08.1998; Groński; s. 77
Reklama