Archiwum Polityki

Wieszcz wasz czy nasz?

W powrotnym pociągu do Polski białoruski pogranicznik niespiesznie przegląda dokumenty: - W Nowogródku byliście? - mimo że to środek nocy, wydaje się być usposobiony do dłuższej rozmowy. - Ano byliśmy, zbliża się rocznica, przyjedzie sam prezydent Łukaszenko, trwają wielkie przygotowania. Adam Mickiewicz, pan wie zapewne, nasz wieszcz narodowy... - Wasz? Chyba raczej nasz. Przecież wtedy tutaj była Rosja, czyż nie? - na twarzy pogranicznika rozkwita trudny do odszyfrowania uśmiech. Kpi, prowokuje, czy też - jak wielu mieszkańców Białorusi - gorączkowo usiłuje uporządkować swoją historyczną i narodową świadomość? Jubileusz 200-lecia urodzin poety robi tam sporo zamieszania.

Jeśli wszystko odbędzie się według planu, 11 lub 12 września prezydent Aleksander Łukaszenko powinien dokonać uroczystego zasadzenia dębu w centrum Nowogródka. Jeśli nie zajdą jakieś nieprzewidziane planem okoliczności, dąb będzie rósł ku czci Adama Mickiewicza, zaś operacja jego wkopania przejdzie do historii jako punkt kulminacyjny Roku Mickiewiczowskiego na Białorusi.

Uroczyste obchody 200-lecia urodzin poety zostały zapowiedziane przez białoruskiego prezydenta 11 listopada roku ubiegłego, a odpowiedni dekret przeznaczył na ten cel kwotę robiącą niezwykłe wrażenie na tamtejszej opinii publicznej: milion dolarów.

Brukowanie

W połowie sierpnia Nowogródek sprawia niepokojące wrażenie. Białoruska prowincja składa się z miasteczek uśpionych, zaniedbanych, zrujnowanych, zastygłych w minionej epoce - ze swoimi pomnikami Lenina, Dzierżyńskiego i ulicami Rewolucyjnymi. W Nowogródku - przeciwnie - pobudzenie i rejwach. Zdemontowano monstrualnego Lenina (będzie mniejszy i w takim miejscu, żeby nie przesłaniał muzeum Mickiewicza). Wszyscy malują i brukują. Cywilni mieszkańcy, wojsko, milicja. Brukują tak zawzięcie, że archeologowie wyrazili niepokój, że zabrukują nawet starożytne cmentarzysko. Zaniepokojona prokuratura wszczęła postępowanie, bo bruk pojawił się na cmentarzu jak najbardziej współczesnym, czego nie planowano. - W dzień brukują, w nocy brukiem handlują - uśmiechają się miejscowi, a sprawa staje się poważna, kostka pochodzi podobno z fabryki Tietienkowa, prawej ręki prezydenta, nie przelewki.

Malowanie

Malują z takim zapałem i tak masowo, że polskiej ekipie filmowej, którą diabli nadali akurat w czas największego rozgardiaszu, do roli ułanów udało się zaangażować wyłącznie dziewczyny. Wąsy doklejono.

Polityka 37.1998 (2158) z dnia 12.09.1998; Na własne oczy; s. 100
Reklama