Archiwum Polityki

Tańcząc tango

Gdy prymitywny siłacz Edo mówi ze sceny: "Nie bójcie się, byle cicho siedzieć, nie podskakiwać, uważać, co mówię, a będzie wam ze mną dobrze, zobaczycie. Ja jestem swój chłop. Tylko posłuch musi być" - publiczność bratysławskiego teatru wybucha śmiechem i bije brawo. Dla niej ów Edo jednoznacznie kojarzy się z obecnym premierem Vladimirem Mecziarem.

"Tango" pojawiło się na Małej Scenie słowackiego Teatru Narodowego mniej więcej na początku kampanii wyborczej. Być może to czysty przypadek, niemniej sztuka Sławomira Mrożka doskonale wpisała się w polityczny klimat południowych sąsiadów. Jest bowiem w "Tangu" młody, naiwny idealista Artur, który pragnie zmienić świat, jest stary Eugeniusz, który podziela jego poglądy, ale boi się stawić czoło nowym czasom, są też cyniczni rodzice Artura, bez oporu godzący się na wszelkie niegodziwości życia. Ich jałowym dyskusjom o świecie przysłuchuje się służący (jednocześnie kochanek matki) pan Edek - w wersji słowackiej Edo. Kilkoma kopniakami zaprowadza ład w domu i przejmuje władzę w swoje ręce. Wszyscy tańczą tango tak, jak on im zagra.

- Słowacy, jak niegdyś wszystkie narody dawnego bloku wschodniego, doskonale umieją czytać między wierszami i wychwytywać aluzje. O ile w Polsce sztuka ta wydaje się zamierać, u nas nadal okazuje się pożyteczna - mówi Ladislav Ballek, jeden z najwybitniejszych słowackich dramaturgów, niedawny kandydat na prezydenta republiki.

Z kolei władza organizuje spektakle z pogranicza polityki i... kultury masowej. W jednym z nich, w Nowym Mieście nad Wagiem, premier w towarzystwie top-modelki Claudii Schiffer otworzył kilkunastokilometrowy odcinek autostrady. Piękna Claudia, zapytana przez dziennikarzy, czemu zgodziła się na udział w tej imprezie, odparła, iż bardzo ceni Mecziara, a poza tym przypomina on jej ojca. Jak napisał dziennik "Novi Čas", powołując się na jedną z zagranicznych agencji prasowych, owo wyznanie kosztowało premiera ponad dwieście tysięcy dolarów, nie licząc kosztów zakwaterowania i ochrony gwiazdy.

- Przecież to samobójca - mówi ni to do siebie, ni to do stojących obok gapiów w Nowym Mieście starszy mężczyzna.

Polityka 39.1998 (2160) z dnia 26.09.1998; Świat; s. 46
Reklama