"Kulturę" przez wiele lat podpisywały dwie osoby: Jerzy Giedroyc, redaktor, i Gustaw Herling-Grudziński, korespondent w Neapolu. Od pewnego czasu Herling ze stopki "Kultury" zniknął; na jego miejscu zjawił się Mariusz Wilk, akredytowany korespondent "Kultury" w Rosji, Primorskaja 15, Archangelskoj obł., 164409 Sołowki.
Kim jest Mariusz Wilk?
Ur. w 1955 r. Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego, filolog. Działacz Solidarności, w stanie wojennym spędził parę miesięcy w areszcie śledczym w Gdańsku. W 1991 r. wyjechał do Moskwy jako korespondent "Gazety Gdańskiej". W wywiadzie dla "Sycyny" z 6 września mówi, jak trafił na Sołowki, gdzie za caratu był słynny klasztor, a za komunizmu łagier.
"Znajomy z Archangielska kupił mi bilet na ostatni rejs w sezonie na Wyspy Sołowieckie. Mieliśmy z Weroniką pojechać na dwa dni (...) To były dwa dni życiowego oszołomienia (...) Tam nie ma żadnych dźwięków cywilizacji (...) Tamta cisza poraża. Od razu wiedzieliśmy, że ten statek odjedzie bez nas, a my tam zostaniemy (...) Poznaliśmy tam dziennikarkę (...) znalazła nam bezpłatne mieszkanie. Wkrótce potem popełniła samobójstwo. Na Sołowkach bardzo wiele osób popełnia samobójstwa".
Mariusza Wilka rozsadzają przeczucia katastroficzne ("szaleję na Sołowkach"). Ulokowany na końcu świata myśli o końcu naszej cywilizacji. Koniec ten zaczął się w Rosji. "Trudno określić, jak to długo potrwa. Mam takie przeczucie oparte o własne obserwacje. W Rosji zaczęło się to samo, co doprowadziło w przeszłości do upadku Rzymskiego Imperium".
Ale może ten koniec zaczął się równocześnie w paru miejscach. Kiedyś pisywało się, że koniec naszej cywilizacji zaczął się w Ameryce i snuto analogie między rozkładem USA a rozkładem Rzymskiego Imperium. A przecież jeszcze wtedy nie było afery rozporkowej, która przybrała rozmiary wulkaniczne.