W dużych miastach Polski jest kilka tysięcy kamienic i atrakcyjnych działek budowlanych, których dawni właściciele są trudni do ustalenia. Przepadli w czasie wojny, holocaustu, w gułagach, wyemigrowali z obawy przed władzą ludową. O bezpańskie majątki walczą spadkobiercy, prywatni pełnomocnicy, urzędnicy, lokatorzy, deweloperzy, agencje detektywistyczne oraz zwykli oszuści.
Wieloletni bałagan w państwowej dokumentacji i luki w prawie są tak wielkie, że w tym wyścigu może wygrać każdy. A jest o co walczyć: nieruchomości, zwłaszcza te w śródmieściach, osiągają dziś ceny liczone w setkach tysięcy, a nawet milionach dolarów.
Jeden z lokatorów krakowskiej kamienicy alarmuje, że doszło do ewidentnego oszustwa. Właściciel budynku wyemigrował do Argentyny. Na początku lat 80. przestał odpowiadać na listy. Wszystko wskazywało więc, że właściciel (rocznik 1903) dokonał żywota. Administrator przekazał zarządzanie posesją przedsiębiorstwu komunalnemu. Lokatorzy sami ponosili dużą część kosztów remontów bieżących. Na początku 1996 r. wystąpili o przejęcie domu przez Skarb Państwa, co umożliwiłoby im wykup mieszkań. I nagle, dwa miesiące później, z Argentyny przyjechała osoba podająca się za wnuczkę właściciela. Posiadała pełnomocnictwo podpisane przez dziadka. W ciągu tygodnia załatwiła formalności i sprzedała kamienicę za pół ceny biznesmenowi, który rok później został wicewojewodą. Wspomniany lokator twierdzi, że dokonano fałszerstwa. Posiada bowiem wzór autentycznego podpisu właściciela z 1946 r. Podpis złożony teraz jest zupełnie inny (patrz obok).
W Bochni nabywcą spornej nieruchomości okazał się notariusz, były wiceprezes sądu rejonowego. Dziesięć lat wcześniej jako sędzia rozstrzygał w sprawie o uwłaszczenie innej kamienicy. Własnym wyrokiem potwierdził, że dawni właściciele, Żydzi, nie żyją. Teraz już jako notariusz nabył nieruchomość od tych samych, nieżyjących już podobno osób.
Cienkie papiery
Do niedawna handlowano przede wszystkim mieszkaniami, z których wyprzedawał się Skarb Państwa i gminy.
Kiedy jednak od połowy lat 90. na rynku nieruchomości coraz silniej zaczęli być obecni inwestorzy instytucjonalni, wzrosło zapotrzebowanie na atrakcyjne budynki i działki w centrach miast.