Archiwum Polityki

Chleb bez masła?

W inauguracyjnej mowie Gerharda Schrödera w Bundestagu nie było takich zwrotów, które przechodzą do historii, jak choćby słynna zapowiedź Winstona Churchilla "krwi, potu i łez", czy wezwanie Willy´ego Brandta, by Niemcy "odważyli się na więcej demokracji". A jednak było to przemówienie znaczące - tak dla rodaków kanclerza, jak i całej Europy.

Nowy kanclerz - nawiązując do Brandta - naszkicował w nim "republikę nowego środka". Polityka socjaldemokratów i Zielonych ma się opierać na realiach, a nie na górnolotnych słowach, gestach i ideologiach. W odróżnieniu jednak od Brandta, Schröder unikał szkicowania jakichkolwiek szerszych wizji, które w 1969 r. roztaczał jeden z jego poprzedników. Ta ostrożność jest programowa: kto mniej zapowiada, ten mniej rozczaruje. Swym tonem i listą priorytetów politycznych Schröder przypomina Helmuta Schmidta, który w 1974 r. zapowiadał "kontynuację i koncentrację" na tym, co możliwe. A zatem działanie pragmatyczne i przede wszystkim polityka gospodarcza; nowoczesna, ani prawicowa, ani lewicowa, ale taka, która drastycznie zlikwiduje bezrobocie i zmodernizuje Niemcy, zaś ludziom przywróci "odwagę optymizmu" i "ciekawość przyszłości".

W centrum jego polityki będzie "sojusz dla pracy i wykształcenia". Odchudzony system podatkowy uczyni pracę tańszą, odciąży też rodziny wielodzietne. Ludzie muszą mieć więcej pieniędzy, by móc kupować to, co produkuje gospodarka. Zarazem jednak rząd nie zamierza przedsiębiorcom zdejmować "masła z chleba", choć w ostatnich latach jedynie najbogatsi korzystali z ulg, podczas gdy ogromna większość zwykłych ludzi ponosiła coraz większe ciężary. Kluczowe znaczenie w przezwyciężaniu bezrobocia ma mieć nauka i oświata. W tych dziedzinach inwestycje zostaną w najbliższych latach podwojone. Kształcenie zawodowe ma być całkowicie zmodernizowane.

W ostrych słowach skrytykował nowy kanclerz poprzedni rząd, który spowodował wewnętrzne zadłużenie państwa w wysokości biliona marek. To z miejsca wywołało ostrą replikę chadeckiej opozycji, która jeszcze nie przywykła do nowej roli. Helmut Kohl siedział milcząco w drugim rzędzie, a szef frakcji parlamentarnej CDU/CSU Wolfgang Schauble zarzucił socjaldemokratom i Zielonym, że już zaczynają "psuć pieniądz".

Polityka 47.1998 (2168) z dnia 21.11.1998; Wydarzenia; s. 15
Reklama