Archiwum Polityki

Spodnie

NULL

W 1953 r. zaproponowano Xaweremu Dunikowskiemu wyrzeźbienie dziesięciometrowego pomnika Józefa Wissarionowicza, który miał stanąć w centrum Warszawy.

- Dddobbrze - odpowiedział Dunikowski, który się jąkał - ale czy on może być naaagi? - Ależ panie profesorze, generalissimus Stalin musi być w mundurze zwycięskiej Armii Czerwonej, ze wszystkimi orderami! - Aaa, to nie będę rzeeeźbił. - Jak to, panie profesorze, dlaczego!? - Booo to nuda: pięć metrów spodni.

Ten sam Dunikowski umiał też niekiedy pleść duby smalone. Z okazji Kongresu Zjednoczeniowego PPR i PPS (15 grudnia będzie pięćdziesiąta rocznica) oświadczył: "odtąd będzie jedna głowa, tęga głowa, mocna głowa". Nie idealizujemy profesora. Tym niemniej pięciu metrów naturalistycznych spodni rzeźbić nie chciał. Był bowiem artystą i miał poczucie estetyki.

"Bez ciebie jestem tak nudny - jak akademia na cześć" - śpiewał Wiesław Michnikowski w Kabarecie Starszych Panów. Bo też owe akademie to było zawsze pięć lub nawet dziesięć metrów spodni. Nieraz też przychodziło nam je kroić, szczególnie w licealnych PRL-owskich czasach. Celowało w tym zwłaszcza Liceum nr 15 imienia Narcyzy Żmichowskiej, z którego dzięki Bogu mnie wyrzucono i mogę się szczycić maturą z Reytana. Otóż wicedyrektor Żmichowskiej (od 1965?) - pan Fijałkiewicz lubował się w "mityngach". Składały się one z części krasomówczo-politycznej (wicedyrektor), patriotyczno-socjalistycznej (deklamacja, śpiew), folklorystycznej i ewentualnie wesołej (śmieszny wic ze szkolnego życia, który uzyskał uprzednio imprimatur). Ponieważ Żmichowska mieści się blisko Belwederu i Alej Ujazdowskich - stałej trasy przejazdu ważnych gości zagranicznych, więc szyliśmy także inne kalesony.

Polityka 48.1998 (2169) z dnia 28.11.1998; Stomma; s. 106
Reklama