Archiwum Polityki

Sztuka zgiełku

Dla jednych szum silnika jest zjawiskiem mechanicznym, dla drugich - artystycznym. Zależy, gdzie się tego szumu słucha. Jeśli w warsztacie, to rację mają pierwsi. Jeśli w galerii, to jest to audio art.

Audio art to sztuka, która jak na razie nie zrobiła w Polsce zawrotnej kariery. Może między innymi dlatego, że nie wiadomo, co nim jest: gdzie kończy się audio art, a gdzie zaczyna teatr awangardowy? Czy bliżej mu do muzyki (audio bądź co bądź), czy też plastyki (eksponuje się go w galeriach)? Poza tym towarzyszą mu rozmaite etykietki, dość dowolnie przyklejane, takie jak choćby total art czy minimal art. W pracach Lidii Zielińskiej pojawia się termin "muzyka potencjalna"... Jeśli do tego dodać skojarzenia z video artem oraz sztuką multimedialną, a więc wykorzystującą komputer jako narzędzie artystyczne, obraz nam się jeszcze zaciemni. Trudno o jednoznaczną definicję; być może najbliższe jej byłoby stwierdzenie, że chodzi tu o dźwiękową ilustrację dla tzw. instalacji bądź happeningu. Ale też nie do końca.

Toteż zakończony właśnie warszawski VI Festiwal Audio Art był taką trochę wolną amerykanką interpretacji artystycznych. W ciągu dziesięciu dni imprezy mieliśmy tam i instalacje audiowizualne, i prezentacje nowych instrumentów elektromechanicznych, i działania z pogranicza teatru, i performance, a także - cytuję ulotkę Polskiego Towarzystwa Muzyki Współczesnej - poszukiwania w świecie szmerów, hałasów, dźwięków natury i techniki. I chyba te poszukiwania są najbliższe istocie audio artu. Eksperymenty w tej dziedzinie trwają od początku naszego stulecia (a co najmniej od końca I wojny światowej), kiedy to awangarda kompozytorów postanowiła odrzucić harmoniczny i tonalny wymiar muzyki, przenosząc ją w strefy zupełnie odmienne od dotychczasowych.

Uważając, że obrazy winny być ilustrowane dźwiękami odpowiednimi do tematu, artyści sięgnęli po muzykę natury: po zgrzyty i szumy. Włoski futurysta Luigi Russolo nawet opublikował w 1913 r. manifest "Sztuka zgiełku", będący może nie tyle biblią przedstawicieli nowych trendów w sztuce, ile zapowiedzią kolosalnych zmian w podejściu do niej.

Polityka 49.1998 (2170) z dnia 05.12.1998; Kultura; s. 62
Reklama