Archiwum Polityki

Telelada

Za pośrednictwem telewizora można już kupić suszarkę do grzybów, aparat do odchudzania bez ćwiczeń, politurę samochodową oraz kawałek jaskini w Jerozolimie, w której urodził się Chrystus. W grudniu telesklepy zarabiają na następne pół roku działania.

Trzy lata temu w Polonii 1, w paśmie telezakupowym, pojawiła się reklama pozłacanego krzyża z oczkiem, o nazwie Nativity Stone. Krzyż-naszyjnik kosztował ponad dwieście złotych. Reklama informowała, że oczko pochodzi z jaskini w Jerozolimie, w której urodził się Jezus Chrystus. Do krzyża miał być dołączony certyfikat świadczący, że kamień jest autentyczny i poprawi życie duchowe jego nowego właściciela. Przyniesie szczęście i pomyślność.

Wisiorek Nativity Stone okazał się hitem w Hiszpanii i Portugalii, za to w Europie Zachodniej, Skandynawii nawet nie próbowano go włączyć do sprzedaży telewizyjnej. - Społeczeństwo skandynawskie jest świeckie, nikt by nie kupił - wyjaśniają pracownicy warszawskiego TV Shopu, polskiego oddziału szwedzkiego giganta telezakupowego. - W Polsce natomiast było mnóstwo zamówień, ale wpływało równie dużo głosów oburzonych faktem, że sprzedaje się relikwie drogą wysyłkową.

Certyfikat autentyczności okazał się odbitą na ksero ulotką w języku angielskim. Michał Kamiński z Polonii 1, która emitowała reklamówki z krzyżem, uważa, że protesty były przesadzone: - Nie jesteśmy strażnikami moralności, nie możemy decydować, co jest dobre, a co złe.

Po kilku miesiącach Nativity Stone wycofano jednak z kanałów telezakupowych. Kierowniczka TV Shopu z Warszawy ma świadomość, że część oferty telesklepów żeruje na ludzkiej naiwności.

Siła obrazu

Najlepszy czas dla telezakupów to poranek albo głęboka noc. Rano dzwonią najczęściej kobiety dojrzałe z małych miast. Przychodzą do pracy i mogą złożyć zamówienie na koszt pracodawcy albo samotnie siedzą w domu przed telewizorem. Dawniej dzwoniły, żeby zamówić komplet garnków, teraz potrzebują także kremu z majtkami do likwidowania cellulitisu. Wieczorem zamawia się sprzęt do gimnastyki.

Polityka 50.1998 (2171) z dnia 12.12.1998; Społeczeństwo; s. 89
Reklama