Archiwum Polityki

Łatwe pieniądze

W ogromnym studiu telewizyjnym, skąd co tydzień na żywo transmitowana jest jedna z najpopularniejszych audycji państwowej telewizji włoskiej, stoi kasa pancerna z cyfrowym zamkiem. Pod koniec transmisji prowadzący podaje kilka cyfr kodu i czeka na pierwszy telefon telewidza, który na chybił trafił ma odgadnąć brakującą cyfrę. Jeśli trafi, orkiestra w studiu zagra tusz, zamek się otworzy i dla szczęśliwego telewidza przeznaczona zostanie zawartość kasy - kilkadziesiąt tysięcy dolarów.

Zapamiętałem niesmak, z jakim siedząc w studiu obserwowałem tę zabawę, i zastanawiam się, dlaczego w mojej głowie jest zakodowany zapis, wedle którego ta zabawa jest skojarzona z niesmakiem. Pamiętam, jak w latach pacholęcych w czasie wakacji niecne wyrostki zabawiały się kosztem szacownych przechodniów montując taką pułapkę. Na ulicy leżała moneta, do której od spodu przyczepiano nitkę. Grupa urwisów zaczajonych za płotem czekała, by idący samotnie obywatel połaszczył się na zauważoną błyskotkę i schylił, by ją podnieść. Wtedy pociągali za nitkę i moneta znikała pod płotem, a oni zanosili się śmiechem.

Założeniem tej niecnej zabawy było przekonanie, że ludzie są łasi na łatwe pieniądze. Urwisy bawiły się myślą, że ktoś chciał się łatwo wzbogacić i został wystrychnięty na dudka. Tej zabawie towarzyszyły moralne porzekadła rodem z ubiegłego stulecia w rodzaju "bez pracy nie ma kołaczy". Pieniądz znaleziony jest gorszy niż pieniądz zapracowany.

Współczesna ekonomika poucza, że pieniądz jest równy pieniądzowi, natomiast niedawny ustrój przewidywał liczne i skomplikowane paragrafy, wedle których to, co było zaplanowane na podróże, nie mogło być przeznaczone na zakupy, co było w paragrafie na płace czy usługi, nie mogło być wydane na remonty.

Polityka 50.1998 (2171) z dnia 12.12.1998; Zanussi; s. 97
Reklama