Sto lat temu, w 1898 r., sprawy międzynarodowe zdominowane zostały przez trzy konflikty przykuwające uwagę współczesnych przez długie miesiące. Dwa z nich, rzecz dla tej epoki znamienna, rozgrywały się daleko poza Europą.
Pierwszą połowę roku wypełniły doniesienia z narastającego gwałtownie zatargu dyplomatycznego między Stanami Zjednoczonymi a Hiszpanią, który w kwietniu przekształcił się w konflikt zbrojny trwający 112 dni. Słabnące imperium hiszpańskie próbowało utrzymać resztki kolonialnej świetności w Azji i w Ameryce Środkowej. Odwołano znienawidzonego gubernatora Kuby, gen. Valeriano Weylera, zlikwidowano założone przezeń obozy koncentracyjne (to wówczas, a nie w kilka lat później, podczas wojny burskiej, pojawiło się to określenie) dla ludności cywilnej. Partyzantom kubańskim zaproponowano rozejm i szeroki samorząd.
Imperia - zgon i narodziny
Działania te, pechowo dla Hiszpanii, zbiegły się jednak w czasie z gwałtownym zwrotem w amerykańskiej polityce zagranicznej - od tradycyjnego izolacjonizmu do chęci dominacji nad półkulą zachodnią. Atmosferę w USA podgrzewała do histerii "żółta" prasa sensacyjno-brukowa. W lutym należący do magnata prasowego Williama Hearsta "New York Journal" opublikował prywatny list ambasadora Hiszpanii w Waszyngtonie, sen~or De Lome, do mieszkającego na Kubie przyjaciela, w którym wypowiadał się lekceważąco o dyspozycjach intelektualnych prezydenta USA Williama McKinleya. De Lome został niezwłocznie odwołany w atmosferze skandalu. Po tygodniu, w do dziś nie w pełni wyjaśnionych okolicznościach, wybuch stojącego od kilku tygodni na redzie portu hawańskiego amerykańskiego pancernika "Maine" pogrzebał na dnie morza 266 marynarzy i oficerów. W tej sytuacji prezydent i kongresmeni bez trudu przeforsowali w kwietniu1898 r.