Archiwum Polityki

Szare kołnierzyki

Dwie duże spółki giełdowe Elektrim i Universal poczuły ostatnio karzącą rękę Komisji Papierów Wartościowych. Pierwsza zapłaci półmilionową karę za zatajenie istotnej umowy. Druga, mająca już na swym koncie wiele wykroczeń, również dostała karę finansową oraz nakaz wycofania akcji z giełdy. Dalszym ciągiem obu spraw zajmie się prokurator. Rynek papierów wartościowych rządzi się surowymi prawami, jednak najgroźniejsi przestępcy giełowi uchodzą na ogół sprawiedliwości.

Zarząd Elektrimu zapomniał powiedzieć swoim akcjonariuszom, że zawarł umowę, w której zobowiązał się do sprzedania pakietu akcji Polskiej Telefonii Cyfrowej spółce Kulczyk Holding (pisaliśmy o tym szczegółowo w POLITYCE nr 50/98). Umowa była niekorzystna dla Elektrimu, bowiem sprzedaż miała nastąpić po cenie dużo niższej od rynkowej, co w praktyce oznaczało stratę i nie pozostawało bez wpływu na wartość akcji (ostatecznie spółka zapłaciła 25 mln dolarów za odstąpienie od umowy). Elektrim nie wywiązał się więc z obowiązku zawartego w art. 81 prawa o publicznym obrocie papierami wartościowymi, który nakazuje spółce podawanie informacji o "wszelkich zdarzeniach, które mogłyby w sposób znaczący wpłynąć na cenę lub wartość papieru wartościowego". Jest to przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 5 lat i grzywny do 5 mln zł. Oczywiście więzienie grozi nie spółce, ale członkom zarządu. Przy poważnych naruszeniach prawa Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (KPWiG) wymierza spółce karę finansową, a sprawą odpowiedzialności karnej konkretnych osób zajmuje się prokurator.

Nieinformowanie akcjonariuszy o istotnych dla spółki zdarzeniach jest jednym z częstszych grzechów spółek giełdowych. Universalowi zdarzało się to wielokrotnie. Nie wysyłano w porę raportów finansowych, zatajano istnienie podpisanych kontraktów. Dlatego KPWiG po raz pierwszy w historii polskiego rynku papierów wartościowych wymierzyła najsurowszą karę - wycofania akcji z obrotu publicznego (swego czasu z obrotu wycofano również Polisę, ale to wynikało z przyczyn formalnych). Komisja rzadko sięga po taką sankcję. Raz, że jest ona surowa, dwa, że mogą znaleźć się chętni, aby z niej... skorzystać. Choć brzmi to absurdalnie, mieści się w giełdowej logice. Niekiedy inwestor sam chciałby wycofać spółkę z obrotu giełdowego, tak jak zrobił to koncern PepsiCo w przypadku Wedla.

Polityka 11.1999 (2184) z dnia 13.03.1999; Gospodarka; s. 68
Reklama