Archiwum Polityki

Toga na haku

W Okręgowej Radzie Adwokackiej w Gdańsku na rozpatrzenie przez Sąd Dyscyplinarny czeka, sporządzony przez rzecznika dyscyplinarnego adwokatury, korporacyjny akt oskarżenia przeciwko adwokatowi Romanowi N. Roman N. miał bowiem sędziemu Andrzejowi Węglowskiemu z Sądu Rejonowego w Gdyni proponować współpracę w pozyskaniu dowodów przeciwko prezydentowi Kwaśniewskiemu. Chodzi tu o proces, który wytoczył prezydent redakcji "Życia" po opublikowaniu artykułu "Wakacje z agentem".

Z kolei na biurko rzecznika dyscyplinarnego gdańskich sędziów wpłynęło doniesienie Romana N. Zarzuca on sędziemu Andrzejowi Węglowskiemu, że kilka lat temu namawiał dwoje młodych sędziów z Wejherowa do uniewinnienia oskarżonych w jakichś procesach, które się tam toczyły. W zamian za to miał poprzeć ich zawodowe awanse. Jeszcze nie wiadomo, czy będzie wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Na razie trwają czynności wyjaśniające. Obaj sędziowie z Wejherowa wszystkiemu zaprzeczyli, a mecenas N. osobiście owych nakłonień nie słyszał. Dowiedział się o nich od swego wspólnika.

Ponieważ najpierw sędzia poskarżył się na mecenasa, w środowisku prawniczym dominuje przekonanie, że drugie oskarżenie to tylko rewanż lub próba osłabienia zarzutów sędziego. Jeszcze niedawno obaj panowie mówili sobie po imieniu. Mecenas jako raczkujący prawnik aplikował u sędziego. Ich osobliwa wymiana ciosów zapewne wywołałaby mniejsze emocje, gdyby nie kontekst spóźnionej weryfikacji sędziów, w jaki jest dodatkowo uwikłana.

Do spotkania sędziego i mecenasa doszło 19 czerwca 1998 r. Ze względu na toczące się już postępowanie dyscyplinarne w adwokaturze i wyjaśniające u rzecznika sędziowskiego żadna ze stron nie może udzielać informacji prasie. Jednak sędzia swoją wersję opisał w notatce służbowej, którą przekazał bezpośredniemu zwierzchnikowi, czyli prezesowi Sądu Rejonowego Wojciechowi Andruszkiewiczowi. Ten przesłał ją do Ministerstwa Sprawiedliwości. A ministerstwo do Naczelnej Rady Adwokackiej. A Naczelna Rada do Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku. A Okręgowa Rada do rzecznika dyscyplinarnego, który zaczął wyjaśniać, co się właściwie zdarzyło. Po drodze treść pisma przestała być tajemnicą. Każda ze stron twierdzi, że źródłem przecieków jest niewątpliwie adwersarz.

Znotatki wynika, że 19 czerwca 1998 r.

Polityka 11.1999 (2184) z dnia 13.03.1999; Społeczeństwo; s. 86
Reklama