Archiwum Polityki

Francja trwa!

Bardzo lubię "Przegląd Tygodniowy" i mam w nim (taką przynajmniej żywię nadzieję) sporo przyjaciół. Głupio jest więc się kłócić z przyjaciółmi, czasami jednak trzeba. Bo oto w numerze z 10 marca 1999 przeczytałem felieton Bronisława Łagowskiego. Pisze on: "Statystyki dotyczące imigracji są we Francji legalnie fałszowane i kamuflowane, niewiele więcej są one warte od statystyk radzieckich. Legalnych imigrantów we Francji znajduje się 7,5 miliona. Ilu jest nielegalnych, tego nikt nie wie. Obywatelstwo każdego roku otrzymywało do tej pory sto tysięcy cudzoziemców.

Prasa pisze o ksenofobii Francuzów, ale nie pisze, że w konfliktach stroną agresywną fizycznie są imigranci z Maroka czy Algierii. Każdy naród zawsze ewoluował wchłaniając cudzoziemców, ale to, co zachodzi we Francji (i w niektórych innych krajach europejskich), należy nazwać raczej inwazją. (...) Jeżeli Francja ma dziś oficjalną ideologię, to jest nią antyrasizm. Ma on wyperswadować Francuzom nieprzychylne nastawienie do przybyszów z innych krajów i lądów. Niestety ideologia ta zupełnie nie przekonuje owych przybyszów. Raczej sprawia (...), że obce grupy etniczne zamykają się w sobie, kultywują swoje plemienne obyczaje i niechęci i nawet języka francuskiego nie chcą się uczyć. (...) Francuzom natomiast ideologia ťantyrasizmuŤ zabrania takiego skupiania się na własnej tradycji (pod groźbą oskarżenia o rasizm właśnie), tak że wolno im wieść tylko egzystencję indywiduów bez wspólnoty i bez ojczyzny".

Cóż, takiego wywodu nie powstydziłby się przedstawiciel najskrajniejszej francuskiej prawicy...

Ad rem jednak. Nie wiem, skąd bierze Łagowski informację, że statystyki dotyczące imigracji są we Francji "legalnie" (sic!

Polityka 13.1999 (2186) z dnia 27.03.1999; Stomma; s. 98
Reklama