Archiwum Polityki

Ściągawka dla komisji

Komisja śledcza zapowiedziała przesłuchanie premiera i ministra skarbu, ale już widać, że w sprawie PZU posłów i ich partie interesuje zablokowanie ugody z Eureko i odzyskanie kontroli państwa nad PZU. Na wyjaśnienie afer i zagadek może zabraknąć czasu, kompetencji i ochoty. Dlatego podpowiadamy kilka ciekawych tropów.

Skąd w PZU wzięli się Jamroży i Wieczerzak?

Kariera Władysława Jamrożego, lekarza z Kłodzka, zaczęła się od przyjaźni z Romanem Fulneczkiem, kojarzonym z PSL urzędnikiem PZU w tym mieście. Gdy Fulneczek został szefem PZU SA, zrobił Jamrożego prezesem PZU Życie (1996 r.). Wyrzucił go stamtąd jego następca Jan Monkiewicz (SLD), gdy Jamroży poskarżył się w gazecie, iż jego szef kazał PZU Życie wykupić część nakładu książki ówczesnego wicepremiera Grzegorza Kołodki. Hałas wokół książki powstał w samą porę, w końcówce rządów SLD-PSL. Jamroży zyskał opinię przeciwnika czerwonych. To wystarczyło, żeby AWS po wygranych w 1997 r. wyborach powierzyła mu posadę szefa PZU SA. Na swoje poprzednie miejsce do PZU Życie Jamroży ściągnął wtedy innego lekarza, ale z licencją maklera – Grzegorza Wieczerzaka. Wcześniej pracował on w Banku Handlowym, gdzie dano mu do zrozumienia, że powinien sobie poszukać innej pracy.

Dlaczego szef PZU sprywatyzował wielki bank?

W 1998 r., czyli rok przed podpisaniem umowy prywatyzacyjnej z Eureko, nadzór ubezpieczeniowy zagroził, że powoła w PZU zarząd komisaryczny. Było to potrzebne z powodu bardzo słabej, wręcz krytycznej, kondycji finansowej firmy, co naruszało interesy jej klientów. Ówczesny minister skarbu Emil Wąsacz postanowił więc PZU dokapitalizować. Budżet, jak zwykle, nie miał pieniędzy, a potrzebna była niebagatelna suma 1 mld zł. Minister zdecydował, że wniesie do PZU wyłącznie akcje Banku Handlowego, choć Skarb Państwa mógł na przykład użyć do tego celu bardziej zróżnicowanego pakietu akcji kilku firm, które jeszcze posiadał. Już wtedy mówiono, że Wąsacza namówił do tego Władysław Jamroży, wykazując się o wiele większą wyobraźnią niż sam minister.

Polityka 5.2005 (2489) z dnia 05.02.2005; Gospodarka; s. 37
Reklama