Auschwitz-Birkenau, wstrząsające muzeum ludobójstwa, jest miejscem pielgrzymek milionów ludzi ze świata. Żyjący swoją codziennością 42-tys. Oświęcim dla pielgrzymów ostentacyjnie nie istnieje. Niektórym z nich wydaje się, że miasto istnieć nie powinno.
Miasto czystej wody
W katalogu wydanym przez Urząd Miasta na 60 rocznicę wyzwolenia piszą, że odium obozowe „determinuje relacje zachodzące między miastem i światem. Konsekwencje zdominowanego myśleniem o przeszłości życia w mieście ponoszą wszystkie grupy społeczne i środowiska”.
Oświęcim powstał 800 lat temu, ale ciąży nad nim ostatnie kilkadziesiąt, w tym pięć wojennych. Katalog nosi tytuł „Oświęcim Miasto Pokoju”.
Pan Kazimierz, emeryt, przyjechał do Oświęcimia przed 40 laty do pracy w zakładach chemicznych, powstałych ze zbudowanej przez Niemców fabryki I.G. Farben. Miasto oferowało tak doskonałe warunki pracy i mieszkania, że nie myślało się o jego obozowej historii. Zakłady chemiczne zatrudniały 12 tys. pracowników. Auschwitz powracał tylko jako przebłysk pamięci.
– Na początku bałem się pić tutejszą wodę, brzydziłem się – wspomina emeryt.
Podobną fobię miało wielu mieszkańców, ale badania wykazały wkrótce, że woda w oświęcimskich kranach ma bardzo wysoką klasę czystości.
Na prawym brzegu rzeki Soły rozwijało się miasto żywych, na lewy ciągnęły autokary z odwiedzającymi miasto umarłych, czyli były obóz. Mimo że na lewym brzegu są trzy osiedla mieszkaniowe, dworzec PKP, stadion i hotel – to Auschwitz determinuje tu życie. Leży w południowo-zachodniej części miasta, a dwa kilometry dalej jest obóz Brzezinka, czyli Birkenau. Można tu dojechać z Krakowa i Katowic szerokim łukiem omijając Oświęcim prawobrzeżny.