Archiwum Polityki

Otwarta odpowiedź na list otwarty Ludwika Stommy

Drogi Ludwiku, dziękuję za (ogłoszony w poprzednim numerze "Polityki") list, który przeczytałem z uwagą. Generalna myśl końcowa Twojej obrony i pochwały Żeromskiego, że mianowicie i tak Prus jest największy, jest mi bliska, w niektórych innych wypadkach są jednak między nami różnice, które dla porządku referuję w punktach.

1. Wyniki ankiety literackiej "Polityki" mnie nie poraziły, boleję nad niektórymi jej (ankiety) aspektami, aspekty inne, nie mniej istotne, uważam za ciekawe, a nawet budujące.

2. "Czarodziejska góra" nie zaczyna się od słów: "Było to w środku lata". Książka ta zaczyna się od liczącego kilkanaście linijek zdania: "Historia Hansa Castorpa, którą zamierzamy opowiedzieć nie ze względu na niego..." itd. Rzecz jasna jest to akapit dla sensu książki kluczowy. Słowo wstępne Manna jest integralną, a nawet arcyintegralną częścią powieści.

3. Jeśliby nawet przyjąć Twój mylny punkt widzenia i uznać zdanie rozpoczynające nie powieść, ale opowiadaną historię za pierwsze, to i tak jest w tej pozornie naturalnej ("Było to w środku lata") frazie początek osi całego dzieła. Tomasz Mann wbrew twojej tezie nie był głupkiem, który nie umiał wyliczyć, kiedy jest środek lata. Względność czasu doznawana zwłaszcza przez pomieszanie pór roku jest głównym traktem "Czarodziejskiej góry". Castorp przyjeżdża w środku lata, ale trzeciego dnia swego pobytu w Davos pyta: "Czy wasze lato już się skończyło?" i za chwilę - owszem na początku sierpnia - jest środek zimy, przychodzi zawieja, potem śnieg sypie całe popołudnie. Karcę Cię Ludwiku, nawet dla sztuki fechtunku nie można udawać, że się pewnych rzeczy nie wie.

4. Toteż nie mam zamiaru udawać braku orientacji, że zagadkowy francuski początek przełożonej na polski słynnej powieści to jest początek "Wojny i pokoju".

Polityka 15.1999 (2188) z dnia 10.04.1999; Pilch; s. 83
Reklama