- Chciałbym, abyśmy coś najpierw wyjaśnili, a nawet uzgodnili - doświadczony sędzia prowadzący jednoosobowo posiedzenie dba o maniery i każdy szczegół procedury. Komórka dzwoniąca coraz głośniej w czyjejś torbie nie jest w stanie wyprowadzić go z równowagi. Pytania o jawność i zgodę na filmowanie są retoryczne. - Nawet o to wnoszę - mówi spokojnie na stojąco Andrzej Lepper, któremu adwokaci nie są potrzebni, bo doskonale opanował kodeksowe formułki. Po tym, jak owinął sobie media wokół palca, widać, że i wymiarowi sprawiedliwości stawi czoło.
Gorący kartofel
Co kilka dni Andrzej Lepper w charakterze świadka lub oskarżonego staje przed kolegiami i sądami w całej Polsce. Rozprawy kończą się niczym. Publiczność odnosi wrażenie, że to ucieczka od merytorycznego rozstrzygnięcia. W minionym tygodniu sądy lubelski i słupski nie zarządziły wykonania kar, na które Lepper był już prawomocnie skazany przed laty. Uznały, że trzeba wstrzymać się z oceną prawną do czasu prawomocnych rozstrzygnięć w kolegiach. Tymczasem kolegium w Słubicach uznało Leppera winnym bezprawnego blokowania drogi, lecz odstąpiło od wymierzenia kary. Zasądziło... 6 zł kosztów postępowania, co jedni przyjęli z oburzeniem, inni ze śmiechem (słuchaczkę radiowej Trójki, której zepsute auto przypadkiem zatarasowało jezdnię, policja ukarała stuzłotowym mandatem). Lepper stwierdził, że i tej sumy nie zapłaci; jest niewinny, będzie się odwoływał.
Zeszłotygodniowe, bezterminowe odroczenie decyzji lubelskiego sądu co do odwieszenia Lepperowi dawnej kary więzienia - zdaniem wielu - ostatecznie prowadzi polską Temidę ku śmieszności. W tych dość prostych prawniczo sprawach, brak merytorycznych rozstrzygnięć (jakie by one nie były), godzi w autorytet sądownictwa.
Skażone paragrafy
- Jak zwykle w odbiorze społecznym prokurator wyjdzie na głupka - ubolewa przedstawiciel tej instytucji i nawet nie chce występować z nazwiska.