Niedofinansowanie nauki - przestrzegają polscy uczeni - grozi zapaścią cywilizacyjną, obniżeniem produkcji przemysłowej, zwiększeniem bezrobocia, spadkiem eksportu i wzrostem zadłużenia kraju, a w konsekwencji utratą suwerenności gospodarczej. W Polsce, aby zdobyć pieniądze, zainteresowani afiszują się klęskami i biedą. W krajach zachodnich przeciwnie - szermują sukcesami. Charakterystyczna różnica.
Analiza polityki naukowej państw zachodnich pokazuje, że skala finansowania prac badawczych i badawczo-rozwojowych nie ma - wbrew powszechnie głoszonym opiniom gremiów naukowych - automatycznego wpływu na postęp techniczny i wzrost gospodarczy. Gdyby tak było istotnie, wówczas Związek Radziecki, który wydawał na badania i prace rozwojowe trzykrotnie (w 1970 r.), następnie dwukrotnie (w 1975 r.), a w końcu półtorakrotnie więcej niż Japonia - przodowałby w rozwoju gospodarczym, zaś kraje Azji Południowo-Wschodniej, które nie wspierały na dużą skalę badań naukowych i prac rozwojowych - cierpiałyby do dziś zacofanie.
Już w 1963 r. Derek de Solla Price zauważył, że gdyby nauka utrzymała dotychczasowe tempo wzrostu, podwajając swoje zasoby co 10-15 lat, to wkrótce każdy człowiek, z niemowlętami włącznie, byłby zajęty badaniami i pisaniem prac naukowych. Zahamowanie rozwoju nauki musiało nastąpić. Za wyjątkiem Japonii i kilku innych państw skutecznie ścigających czołówkę gospodarczą świata stało się to w połowie lat 70. Paradoksalnie, zbiegło się z uznaniem roli nauki jako źródła innowacji społecznych i gospodarczych.
Wyniki badań naukowych finansowanych z budżetu państwa są na ogół publicznie dostępne i jako takie mogą w większym stopniu wzbogacać kraj, znajdujący sposoby ich praktycznego zastosowania, niż kraj, w którym powstają. Finansowanie na dużą skalę badań, których wyniki nie mają szans wykorzystania na miejscu, może prowadzić nie do wzrostu, ale do relatywnego, na tle innych państw, spadku dobrobytu.
W dobie globalizacji gospodarki, zagraniczne badania i prace rozwojowe, importowane w formie urządzeń, patentów, licencji i know-how, mogą być znacznie tańszym źródłem wzrostu gospodarczego niż rozwój samej nauki. Siłą mniejszych państw, takich jak Belgia, Irlandia i Holandia, jest rozwinięty na dużą skalę import najnowocześniejszych urządzeń i rozwiązań technicznych.